piątek, 21 września 2012

Optymistyczne kino kuchni

Plakat do filmu „Faceci od kuchni”
Od bardzo długiego czasu nie byłam w kinie. Zraziłam się do tego przybytku na poważnie, bo choć kocham kulinaria, to jednak podczas oglądania filmu przeszkadzają mi odgłosy wysysanych przez rurki napojów oraz wszędobylski, odstręczający zapach popcornu. Ale „Facetów od kuchni” nie mogłam przegapić – choć zdecydowanie wolałabym obejrzeć ten film w domu, z filiżanką dobrej herbaty i francuskim croissantem z czekoladą. Obraz Daniela Cohena jest jak prosty, ciepły posiłek w zimny dzień. Nie wzbuda może wielkiego zachwytu, ale przyjemnie rozgrzewa.

Książek kulinarnych jest na rynku wydawniczym mnóstwo. Z kinem kuchni sprawa wygląda nieco gorzej. Oczywiście co jakiś czas pojawiają się takie produkcje, ale do zalewu smakowitymi filmami jest nam jeszcze daleko. Z radością i niecierpliwością czekałam więc na „Facetów od kuchni” Daniela Cohena . Niczego konkretnego się nie spodziewałam i może właśnie dzięki temu jestem seansem usatysfakcjonowana. Francuzi kochają miłość i kochają kuchnię, co w tym filmie również się wyczuwa. Obejrzałam lekkostrawną historię, podaną ze smakiem, doprawioną odrobiną romantyczności i dużą dawką specyficznego humoru.

„Faceci od kuchni” to bardzo prosta historia. Mamy tu dwóch głównych bohaterów, których losy splatają się w odpowiednim momencie. Jacky Bonnot (Michaël Youn), młody kucharz-pasjonat, czy wręcz genialny mistrz kulinariów, nie może znaleźć stałego zatrudnienia. Z każdej kuchni jest prędzej czy później „wypraszany”. Jego perfekcjonizm i brak zdolności do przyjmowania najłagodniejszej choćby krytyki – skąd inąd zazwyczaj nieuzasadnionej – nie zjednują mu przyjaciół ani wśród załogi, ani u szefostwa. „Wymagania” niektórych klientów uważa za barbarzyńskie, wręcz uwłaczające jego sztuce kulinarnej, o czym nie krępuje się ich osobiście poinformować. Jacky jest w bardzo trudnej sytuacji, ponieważ jego piękna ukochana Béatrice (Raphaëlle Agogué) wkrótce urodzi dziecko i oczekuje od wybranka swojego życia odpowiedzialności, dojrzałości i... stałego etatu. Oświadczyny również byłyby mile widziane. Kiedy Jacky po raz kolejny zostaje wyrzucony z kuchni, Béatrice załatwia mu pracę w zupełnie innym fachu.

Plakat do filmu „Faceci od kuchni”Równocześnie poznajemy losy Alexandre’a Lagarde’a (Jean Reno), wielkiego i znanego szefa kuchni od lat kierującego trzygwiazdkową restauracją oraz prowadzącego bardzo popularny program kulinarny w telewizji. Współwłaściciel lokalu chce jednak zmienić menu na bardziej nowoczesne, oparte na kuchni molekularnej (której Lagarde – delikatnie mówiąc – nie uznaje). Spiskuje więc z krytykami kulinarnymi, by pozbawić restaurację jednej gwiazdki i w ten sposób pogrążyć Lagarde’a. Mistrz kuchni klasycznej i wyrafinowanej, dość konserwatywny w swoim podejściu do gotowania, staje przed trudnym zadaniem. Musi uratować to, co przez tyle lat mozolnie budował, ale brakuje mu nowych pomysłów. Nie może też spokojnie zająć się pracą, ponieważ jego córka właśnie przygotowuje się do obrony pracy magisterskiej i zarzuca ojcu – zresztą słusznie – brak zainteresowania jej życiem.

W pewnym momencie drogi obu bohaterów się przecinają. Jacky uwielbia Lagarde’a i zna jego receptury na pamięć. Znajdujący się w trudnej sytuacji mistrz mianuje go swoim asystentem, choć na początek bez wynagrodzenia. Jacky musi ukrywać to przed ukochaną, która na pewno nie pochwaliłaby jego decyzji. Lawina nieporozumień, zabawnych, a chwilami także nieco smutnych sytuacji rusza na dobre! Jak się zakończy? Z tytułu recenzji możecie wnioskować, że dobrze, ale w końcu to komedia, a nie dramat, więc żadnej tajemnicy nie zdradzam.

„Faceci od kuchni” to film lekki i dowcipny, jednak głośno się nie śmiałam. Warto go obejrzeć, choć nie zapada szczególnie w pamięci ani nie wzbudza fizycznego głodu. Przynajmniej we mnie nie wzbudził. Gotowanie jest, jedzenie również – zarówno piękne klasyczne potrawy, jak i wydumane dania kuchni molekularnej, którą w filmie dość mocno wyśmiano (jeśli jesteście jej zagorzałymi fanami i nie macie dystansu do własnych zainteresowań, lepiej wybierzcie inny film). Jednak podczas oglądania nie czuje się ani atmosfery kuchni, ani zapachu przyrządzanych dań. Obraz pozostaje obrazem. Może ta sama historia w formie książki bardziej pobudziłaby wyobraźnię? Aktorzy zagrali dobrze, choć bardziej niż główne postacie interesowała mnie trójka sympatycznych kucharzy z domu opieki, których Jacky poznał podczas malowania okien. Ostatecznie ściąga ich do kuchni Lagarde’a, by pomogli w uratowaniu restauracji. I choćby tylko dla nich – chętnie obejrzę kiedyś film Cohena ponownie. A póki co daję mały minus za to, że w tę trzygwiazdkową kuchnię nie zostałam wciągnięta po uszy.

„Faceci od kuchni” (oryg. Comme un chef), reż i scen. Daniel Cohen, Francja/Hiszpania 2012.