wtorek, 11 czerwca 2013

Czy anioły są wegetarianami?

Doreen Virtue, Becky Prelitz, „Anielska dieta. Odżywianie na duchowej ścieżce”
Do nieznanego często podchodzimy sceptycznie. Kiedy ktoś mówi nam, że nie je cukru, pszenicy albo mięsa, dziwimy się: po co, dlaczego? I co ty właściwie jesz? Wiedza przeciętnego człowieka dotycząca odżywiania oraz wpływu pokarmów na ciało i umysł jest znikoma. „Anielska dieta” to niewielka książeczka poświęcona… wegetarianizmowi oraz zdrowemu, naturalnemu odżywianiu na ścieżce duchowego rozwoju. Nie znajdziecie tu przepisów prosto od aniołów (w powszechnym rozumieniu tego słowa), lecz praktyczne informacje na temat wegetariańskiej diety podane w skondensowany, przystępny sposób. To poradnik inny niż wszystkie, idealny na początek nowej żywieniowej „drogi”, a zarazem inspirująca lektura dla niezdecydowanych oraz sceptyków.

Doktor Doreen Virtue jest znaną na całym świecie autorką bestsellerowych książek oraz artykułów dotyczących tematyki aniołów. Może się poszczycić trzema stopniami naukowymi z pomocy psychologicznej. W swojej pracy – publikacjach, wykładach oraz warsztatach – propaguje zdrowy styl życia i odżywiania, koncentrując się na duchowych aspektach jedzenia. Od siedemnastego roku życia jest wegetarianką, a od kilkunastu lat weganką. Współautorka „Anielskiej diety”, Becky Prelitz, jest rodzinną terapeutką i licencjonowaną dietetyczką, również łączącą duchowość i emocje z pożywieniem. Pomaga pacjentom, którzy mają problemy zdrowotne, nie radzą sobie z nadwagą oraz własnym wizerunkiem. Na amerykańskich uniwersytetach prowadzi liczne wykłady poświęcone odżywianiu i wegetarianizmowi. Obie panie połączyły swoje siły i wiedzę, by przekazywać ludziom w jak najprostszy sposób jak najwięcej informacji na temat korzyści płynących z diety pozbawionej produktów odzwierzęcych.

Książka została podzielona na pięć głównych rozdziałów (spis treści znajduje się na początku). W pierwszym, zatytułowanym „O co to całe zamieszanie?”, autorki w dość niekonwencjonalny sposób wprowadzają czytelnika w temat wegetarianizmu. Na wstępie zauważają, że „Wielu uduchowionych ludzi mówi: Czuję, że powinienem przejść na wegetarianizm”. Po spożyciu mięsa źle się czują, fizycznie i psychicznie, tak jakby żołądek już go nie tolerował. (Podobne reakcje obserwują także po zjedzeniu dowolnego posiłku przetworzonego przemysłowo.) Przeczytacie tu o duchowej historii wegetarianizmu, religiach upatrujących w roślinnej diecie klucza do szczęścia i zdrowia oraz filozofach, którzy praktykowali i rekomendowali wegetarianizm jako „drogę prowadzącą ku wyższej świadomości”. Pojawia się tu m.in. Pitagoras i Seneka, filozof i pisarz Henry David Thoreau oraz Albert Einstein, który powiedział, że „Nic nie okaże się tak korzystne dla człowieka jak przejście na wegetariański styl odżywiania się. To dzięki niemu nasz gatunek ma szansę przetrwać”. Autorki podkreślają jak ważny jest osobisty, świadomy wybór wegetarianizmu jako nowego sposobu odżywiania. Zaznaczają, że powstrzymywanie się od jedzenia mięsa nie sprawia, że stajemy się lepsi od innych, wszystkożernych, i nie jest warunkiem koniecznym „uduchowienia”. Nie powinno być wymuszane ani powodowane modą.

Tabela z różnymi odmianami wegetarianizmuNiektórzy uważają, że wegetariańska dieta nie ma żadnych odmian i polega po prostu na wyeliminowaniu z jadłospisu wszelkiego mięsa, także drobiu i ryb. Inni, jak autorki „Anielskiej diety”, mają mniej radykalne podejście i wyróżniają kilka rodzajów wegetarianizmu. Jeśli nie chcecie całkowicie usuwać z diety mięsa albo jajek, rozważcie przejście na lakto-, owo-, laktoowo-, polo-, pesco- albo laktoowopolopescowegetarianizm (w kolejności dozwolone jest jedzenie nabiału, jajek, nabiału i jajek, drobiu, ryb, wszystkich czterech wymienionych pokarmów). Dla bardziej „zaawansowanych” jest jeszcze weganizm (żadnych produktów odzwierzęcych), fruktarianizm (tylko owoce) oraz witarianizm (surowe bądź lekko podgrzane pokarmy). Każdy powinien wsłuchać się w siebie, „skierować się ku swemu wnętrzu i zdecydować, która forma wegetarianizmu będzie w twoim przypadku najkorzystniejsza”. Nie ma potrzeby popadania od razu w radykalizm. Można zacząć od laktoowopolopesco-, a później przejść na owowegetarianizm, by ostatecznie zdecydować się na przykład na weganizm. Ale, co autorki często odkreślają, nie jest to konieczne i zależy wyłącznie od indywidualnych potrzeb. W dalszej części tego rozdziału Virtue i Prelitz piszą o Prawie Przyciągania („Naszą rzeczywistość tworzą nasze myśli”) oraz niebagatelnych korzyściach dla ducha i ciała oraz środowiska naturalnego, jakie niesie ze sobą dieta wegetariańska.

Rozdział drugi został poświęcony energii i sile życiowej tkwiącej w pożywieniu. „Kiedy na drzewie rośnie jabłko, pochłania ono światło słoneczne i dzięki temu napełnia się energią życiową. (…) Kiedy owoc zostanie zerwany, wciąż jeszcze ma jej duże ilości”, w przeciwieństwie do mięsa, produktów długo przechowywanych czy mocno przetworzonych. Na siłę życiowa pokarmu wpływa kilka czynników: czas, temperatura, przygotowanie (obróbka), opakowanie, ból (mięso, nabiał i jajka niosą w sobie energię przeżyć zwierzęcia, także związaną z jego śmiercią; można więc powiedzieć, że „zjadamy” jego stres i cierpienie), pestycydy, wielkość (najlepsze są średnie okazy), yin i yang oraz dodatki (konserwanty, cukier i wiele innych). Autorki radzą jak dzięki modlitwie, czy też medytacji, poprawić energię jedzenia, zwłaszcza takiego, którego sami nie przygotowaliśmy (np. w restauracji). Opisują fizyczny oraz emocjonalny wpływ pokarmów na człowieka, łącząc z żywieniowymi wyborami, jakościowymi oraz ilościowymi, nasze dobre lub złe samopoczucie. Jeśli jesteście zmęczeni, szybko marzniecie i ogólnie czujecie się źle – czas zmienić dietę. Jeżeli często macie spożywcze zachcianki, prowadzące jedynie do chwilowego polepszenia nastroju, ta książka pomoże wam się od nich uwolnić.

Przykładowa strona z rysunkiemW trzecim rozdziale zostały omówione etapy przechodzenia na wegetarianizm. Autorki przestrzegają przed „mentalnymi pułapkami typu wszystko albo nic” i zachęcają do stopniowego wprowadzania zmian, stawiania małych kroków. Radzą niezdecydowanym jak zmienić sposób postrzegania nowej diety, by nie myśleć o niej w kategoriach zakazów czy odbierania przyjemności. Natomiast w rozdziale czwartym („Obalanie mitów”) znajdziecie najpopularniejsze stereotypy związane z wegetarianizmem, który wielu osobom nadal kojarzy się ze spożywaniem gorszego rodzaju białka, jedzeniem wyłącznie sałatek i wieloma kulinarnymi trudnościami. Takie podejście często powodowane jest niewiedzą. Niechęć do całej wegetariańskiej filozofii mogą także wywołać zbyt radykalni przedstawiciele, którzy nachalnie namawiają do uznania ich racji, kwestionując jednocześnie wybory innych ludzi. Przymus nie przyniesie dobrych efektów. Każdy powinien dojrzeć do takiej decyzji sam.

Autorki podają w tej części wiele cennych porad odnośnie komunikowania się ze sceptykami oraz osobami zaniepokojonymi zdrowiem wegetarian, którzy, według nich, jedzą na przykład za mało protein. Pomocna będzie rzetelna wiedza, życzliwość i zaangażowanie. Nie powinniśmy zmuszać rodziny ani znajomych do porzucenia dotychczasowych nawyków żywieniowych. Należy świecić przykładem, służyć radą, częstować smakołykami, a być może za jakiś czas sami zechcą pójść w nasze ślady. Jest tu kilka pomysłów na proste wegetariańskie posiłki dla maluchów (m.in. ryżowy pudding na bazie mleka sojowego, humus w chlebie pita, zupa z pietruszką i tofu) oraz łatwe w przygotowaniu i transporcie przekąski (np. suszone owoce, jogurt, humus, babeczki), którymi możecie raczyć swoje dzieci. I jeszcze garść sugestii na temat zachowania się podczas wizyty u przyjaciół, którzy nie są wegetarianami. Niestety, odmówienie zjedzenia lub wypicia czegoś nierzadko spotyka się z niezrozumieniem gospodarzy, a nawet prowadzi do przykrych sytuacji, w których całe towarzystwo drwi sobie z kogoś, kto nie je mięsa, słodyczy albo glutenu. Warto przygotować się wcześniej na takie „potyczki”.

W ostatnim rozdziale znajdziecie wskazówki dotyczące stołowania się w restauracjach – jak poinformować kelnera o niejedzeniu danych produktów albo o co zapytać, by na stół nie trafiło przypadkiem danie niezgodne z naszymi przekonaniami. Autorki omawiają kuchnie różnych krajów i zwracają uwagę na zwierzęce „pułapki” w niektórych charakterystycznych potrawach. Dalej zostały zamieszczone informacje na temat suplementów witamin i minerałów oraz celowości ich stosowania, zalecenia dotyczące dziennego zapotrzebowania na substancje odżywcze, tabele z wegetariańskimi źródłami odpowiednich ilości protein i roślinnymi substytutami popularnych składników pochodzenia zwierzęcego (np. mleko, jajka, masło), podpowiedzi jak zmniejszyć ilość tłuszczu w potrawach oraz lista pomysłów na szybkie posiłki i przekąski wegetariańskie. W całej książce nie ma ani jednego przepisu, ale nawet takie luźne propozycje mogą być dla niektórych cenne. Poza tym nie jest to książka kucharska, tylko poradnik, „wegetarianizm w pigułce”.

Na końcu publikacji zostały zamieszczone jeszcze dwa małe dodatki. Dodatek A zawiera dane dotyczące optymalnego dziennego zakresu zapotrzebowania na witaminy i minerały, natomiast dodatek B poświęcony jest trosce o Ziemię. Przeczytacie tu o wpływie diety zawierającej produkty zwierzęce na środowisko naturalne i znajdziecie ciekawe zestawienie, porównujące „kilogramy jadalnego produktu, który można wyprodukować na jednym akrze ziemi”. Oto przykładowe wartości: czereśnie 2500, marchew 15000, pomidory 25000, seler 30000, wołowina 125. Zdecydowanie wolę czereśnie i seler. Autorki podsumowują to jednym zdaniem: „Twój portfel i to, co kupisz, znacząco wpływa na środowisko”. Naturalnie wpływa także na ciebie, ale to jest już chyba oczywiste. Książkę czyta się bardzo przyjemnie i szybko. Czcionka jest duża, czytelna, marginesy szerokie, papier kremowy. Treść maksymalnie skondensowana, bez zbędnych ozdobników. Niektórym mogą przeszkadzać pojawiające się co jakiś czas słowa bóg, anioł, religia czy modlitwa, ale można je z powodzeniem zamienić na wszechświat, kosmos, energię, karmę, medytacje lub inne. Absolutnie nie jest to książka wyłącznie dla osób religijnych czy uduchowionych! Każdy może po nią sięgnąć, wystarczy tylko zachować otwarty umysł.

Doreen Virtue i Becky Prelitz zmieściły na stu czterdziestu stronach małego formatu (12,5x17 cm) najważniejsze zagadnienia dotyczące wegetarianizmu oraz jego związku z duchowością. Jeśli już odżywiacie się w ten sposób albo czytaliście bardziej obszerne opracowania, ta książka raczej nie przypadnie wam do gustu, nie znajdziecie w niej zbyt wielu nowych informacji. Za to jest idealna dla początkujących. Polecam ją tym osobom, które chciałyby coś zmienić w swojej diecie i życiu, są zainteresowane wegetarianizmem, ale nie bardzo wiedzą od czego zacząć, mają wątpliwości czy wytrwają w postanowieniu, czy muszą wyrzec się wszystkiego od razu albo są nastawione sceptycznie. Nie ma w tym nic złego. Wielu ludzi boi się tego, co nieznane. A najlepszym remedium na wszelkie wątpliwości jest osobiste doświadczenie. Polecam książkę także tym z was, którzy nie zetknęli się wcześniej z pojęciem siły życiowej w pożywieniu.

To lektura na jeden wieczór, napisana lekkim, zrozumiałym językiem i konkretnie, bez zbędnego nagabywania i rozpisywania się na kilkuset stronach o czymś, co można streścić w jednym zdaniu. Właściwie ja również mogłabym skasować cały ten tekst i napisać tylko, że „Anielską dietę” przeczytać warto. (Nawet jeśli się wam nie spodoba, nie stracicie przez nią wiele czasu.) Ponieważ format książki jest niewielki, objętość także, można ją włożyć do torebki albo kieszeni i zabrać na spacer. Na łonie natury otwieramy się na inne doznania. Tam wszystko, także lektury, smakuje inaczej…


Doreen Virtue, Becky Prelitz, „Anielska dieta. Odżywianie na duchowej ścieżce” (oryg. Eating in the light. Making the Switch to Vegetarianism on Your Spiritual Path), Illuminatio 2011, 148 s., cena 24,90 zł.

Książka na stronie wydawcy: www.illuminatio.pl/nasze-ksiazki/anielska-dieta-doreen-virtue/