niedziela, 10 listopada 2013

Czekolada dobra na wszystko

Frances i Ginger Park, „Życie jest słodkie. Prawdziwa historia dwóch sióstr, jednego sklepiku i mnóstwa czekolady”
Czekolada łagodzi ból i smutek, poprawia humor, dodaje energii i pobudza kreatywność. Wystarczy malutki kawałek dobrej jakości tabliczki, pralinka lub trufla, by przenieść się w krainę błogiej czekoladowej rozkoszy, beztrosko poddać się uwodzącemu zmysły smakowi, zapachowi oraz konsystencji. Czekolada jest dobra na wszystko. Ociera łzy z policzka, leczy złamane serca, ociepla lodowate relacje między ludźmi, uświetnia najbardziej wzniosłe i radosne chwile. Trudno sobie wyobrazić świat bez czekolady – mlecznej i deserowej, ciemnej i białej, z orzechami, rodzynkami, nadziewanej i płynnej. Dla niektórych, tak jak dla sióstr Park, czekolada staje się wręcz całym życiem. Niepozbawionym gorzkich akcentów, ale jednak niezwykle słodkim.

Po niespodziewanej śmierci ojca siostry Frances i Ginger Park próbują poukładać swój świat na nowo, szukając ukojenia w słodkościach, zwłaszcza w czekoladzie. Ojciec, który wraz z żoną wyemigrował z Korei do Ameryki, wszczepił w nie przekonanie, że wszystko jest możliwe. Dziewczynki wychowywały się w ciepłej, kochającej rodzinie i już od najmłodszych lat rozwijały pasję do ciast, ciasteczek i czekoladowych pyszności – zwłaszcza od kiedy Ginger dostała swój pierwszy dziecięcy piekarnik. Obie korzystały z niego bardzo intensywnie, dosypując kakao do wszystkich białych mieszanek na ciasta. Z czasem pasja do łakoci rozwijała się coraz bardziej i bardziej. I właśnie przez miłości do czekolady oraz do ojca, siostry postanowiły wykorzystać niewielki spadek i otworzyć mały sklepik z rozmaitymi czekoladowymi wyrobami najwyższej jakości. Ten pomysł wydał im się najlepszą inwestycją – finansową i zawodową oraz emocjonalną. Jeśli coś mogło je postawić na nogi, gdy ich świat niemal legł w gruzach, to była to właśnie czekolada!

Dwie młode kobiety oraz ich mama, nieustannie stawiająca pasjanse i przygotowująca pikantne koreańskie dania. Bez doświadczenia w prowadzeniu interesów i handlu, bez znajomości rynku nieruchomości, zupełnie od zera rozpoczęły realizowanie swojego marzenia. Zaczęło się od znalezienia odpowiedniego lokalu w Waszyngtonie, w jak najlepszym miejscu i za jak najniższą cenę. Poszukiwania, choć nie były ani łatwe, ani szybkie, w końcu przyniosły rezultat, ale to jedynie kawałek sukcesu. Trzeba jeszcze zrobić remont, załatwić kredyt, zaprojektować i wyposażyć wnętrze, rozreklamować nowy lokal. A przede wszystkim nawiązać kontakty z dostawcami najlepszych czekoladowych rozkoszy pod słońcem. Siostry Park opisują swoje kolejne kroki, duże porażki i małe radości, spotykanych po drodze oszustów i naciągaczy oraz „dobre duchy”, u których znalazły wsparcie. Droga do upragnionego czekoladowego raju była długa i kręta. Frances i Ginger często borykały się ze zwątpieniem i rezygnacją, ale miłość do czekolady i pamięć o ojcu motywowały je do dalszych działań, upartego dążenia do celu. W końcu co innego mogłyby robić? Pewnego dnia sklepik o wdzięcznej, wiele mówiącej nazwie „Czekolada Czekolada” został otwarty i cierpliwie czekał na klientów...

„Życie jest słodkie” to ciepła opowieść o podążaniu za marzeniami, sile przyjaźni i miłości – rodzicielskiej, siostrzanej oraz… czekoladowej. Mimo wszystkich opisanych przeciwności losu, bardzo optymistyczna, napawająca nadzieją i motywująca do zmian we własnym życiu. Ale to nie tylko historia rodziny, sióstr oraz ich słodkiego biznesu. To również barwna mozaika waszyngtońskich klientów „Czekolady Czekolady”, wśród których można znaleźć wiele sympatycznych, życzliwych postaci. Słodki sklepik szybko przestaje być wyłącznie miejscem, w którym kupuje siłę łakocie. Ludzie przychodzą tam po pocieszenie, poradę lub na niezobowiązującą, krótką pogawędkę. Z czasem zaczynają się pojawiać stali klienci, którym siostry Park nadają zabawne przydomki. Jest zakochana Panna Piętaszek, kupująca co piątek, zawsze w pośpiechu, bombonierkę z pojedynczą pralinką. Dobry Syn długo wybierający czekoladki dla swojej mamy i narzeczonej. Jest także Pan Buldog, nieprzyjemny typ obdarowujący słodkościami striptizerki oraz Madame Skunks, która straciła swoją szansę na współpracę z Frances i Ginger. Jedni ludzie topią w czekoladzie żal po utracie kogoś bliskiego, inni nawiązują w sklepiku sióstr Park nowe przyjaźnie. Za progiem „Czekolady Czekolady”, gdzie wchodzących wita paskudna rysa w podłodze, znikają wszelkie bariery i podziały – rasowe, kulturowe, wiekowe, charakterologiczne. Wobec czekolady wszyscy są równi, połączeni wspólnym zamiłowaniem do jej smaku.

Od otwarcia sklepiku całe życie Frances i Ginger toczy się w czterech ścianach wypełnionych słodyczami. Ludzie pojawiają się i znikają, rodzą i umierają, miłości rozkwitają i gasną, a siostry Park były wciąż stoją na posterunku – za ladą. Tylko czasem, na chwileczkę, akcja książki przenosi się gdzieś indziej. Podczas lektury miałam wrażenie, że siedzę tam z nimi, w przytulnym kącie, wśród bombonierek, trufli, czekoladowych motyli i innych smakołyków. Albo że przyglądam się z zewnątrz wspaniałej i niezwykle apetycznej wystawie. Czekoladowy głód wzmagał się za każdym razem, gdy w tekście pojawiał się opis kolejnej pralinki albo suszonych moreli oblanych gęstą polewą. A takie fragmenty siostry Park serwują czytelnikom niemal co chwilę! Albo klienci próbują nowych przysmaków, albo same siostry zjadają je z rozkoszą, świętując lub odganiając troski. Każdy rozdział rozpoczyna się nazwą i krótkim opisem jednego łakocia sprzedawanego w „Czekoladzie Czekoladzie”, będącego „bohaterem” opowieści snutych na następnych stronach. Rozdziałów jest dziewiętnaście, a do ich przeczytania zachęcają m.in. słodkie pocałunki Baci, Burgundzka Grappa, Maślankowe Półksiężyce, których chyba najbardziej chciałabym spróbować, baton krówkowo-pekanowy, Ciemna Kora Migdałowa, grahamki w czekoladzie oraz Cytrynowy Raj.

Choć bohaterki zdają się nie mieć czasu na nic innego poza prowadzeniem czekoladowego sklepu, w chwilach przestoju oraz w wolne popołudnia zaczynają oddawać się nowej pasji – pisarstwu. Efektem jest m.in. ich wspólna książka „Życie jest słodkie”, czy raczej „Czekolada Czekolada” – właśnie tak brzmi oryginalny tytuł, zdecydowanie bardziej trafny niż polskie tłumaczenie. Między czekoladowymi wierszami siostry wplatają wspomnienia dotyczące ich pisarskich początków, promocji nowych publikacji oraz źródeł inspiracji, a także migawki dotyczące innych ważnych wydarzeń z ich życia, najbliższego otoczenia, kraju i świata (np. 11 września). Styl sióstr jest lekki i dość przyjemny, a sama opowieść snuje się leniwie, mimo błyskawicznego tempa zmian oraz szybkiego upływu lat. Zdarzają się fragmenty ciekawsze, a nawet trzymające w napięciu, ale są też sceny mniej interesujące, zbyt przewidywalne, wręcz nużące. To prawdziwa historia, więc może nie należy mieć o to do autorek pretensji... Lektura bywa nierówna, ale mimo wszystko czyta się ją ze smakiem. Oprawa jest miękka, miła w dotyku, papier kremowy. Jedyne co mi przeszkadzało, szczególnie na początku, to specyficzna narracja (choć może to wina tłumaczenia), ale z czasem można się do niej przyzwyczaić. Jeśli oczekujecie przyjemnej obyczajówki ze słodkim akcentem, w dodatku opisującej autentyczne wydarzenia, „Życie jest słodkie” będzie w sam raz, na jedno lub dwa leniwe popołudnia spędzone z książką i pudełkiem wybornych czekoladek (byle nie produktów czekoladopodobnych!).

Ginger dała się w końcu namówić na zrobienie firmowego przysmaku i stworzyła trufle, które jedna z klientek określiła mianem „czystej pornografii”. Przepis na jej boskie trufle został zamieszczony na końcu książki, jako oryginalne zwieńczenie opowieści. Od razu po lekturze można zabrać się za ich przyrządzanie. A może lepiej na początku, zanim zagłębicie się w ten czekoladowy świat... Wszak wydawca lojalnie ostrzega – na tylnej stronie okładki – że książka pobudza apetyt. I rzeczywiście tak jest! Apetyt na czekoladę rośnie z każdą przewróconą kartką! Czy siostry odniosą sukces? Czy sklepik zdoła się utrzymać? Czy różnego rodzaju wydarzenia i przemiany wpłyną znacząco na zainteresowanie mieszkańców Waszyngtonu wyborną czekoladą? Wszystkiego wam nie zdradzę. Dodam tylko, że prowadzenie sklepiku z najlepszymi słodkościami, choć na pewno mniej wymagające niż zarządzanie restauracją, to wcale nie bułka z masłem! Najpierw trzeba się bardzo napracować, wykazać determinacją i cierpliwością, a dopiero później można poczuć na języku cudowny smak zwycięstwa. Rozpływający się powoli jak najlepsza czekolada.


Frances i Ginger Park, „Życie jest słodkie. Prawdziwa historia dwóch sióstr, jednego sklepiku i mnóstwa czekolady” (oryg. Chocolate Chocolate: The True Story of Two Sisters, Tons of Treats, and the Little Shop That Could), Nasza Księgarnia 2013, 316 s., cena 31,90 zł.