piątek, 7 lipca 2017

Książka ociekająca czekoladą

Kiedy zobaczyłam tę książkę w internecie, od razu wiedziałam, że muszę ją mieć. Publikacja poświęcona czekoladzie to zdecydowanie coś dla mnie! W dodatku z przepisami bez glutenu, cukru i nabiału. Idealnie. Pierwsze przekartkowanie wprawiło mnie w zachwyt. Wspaniały papier, „gęsta” czekoladowa kolorystyka, ciekawe ilustracje. I czekoladowe desery, których w końcu nie muszę sama przerabiać na wersję dostosowaną do moich potrzeb (bez-bez-bez). Jest dobrze. Po przeczytaniu książki od okładki do okładki mam kilka zastrzeżeń, trochę czaru prysło, ale mimo pewnych minusów książka może się spodobać czekoholikom, osobom mającym skomplikowaną sytuację żywieniową (np. będącym, tak jak ja, na diecie bezglutenowo-bezcukrowo-beznabiałowej/wegańskiej) oraz wielbicielom publikacji artystycznych, edytorsko wysmakowanych.

Książkę stworzyła Olga Ivanova, malarka, graficzka, ilustratorka, wielbicielka czekolady i zdrowego trybu życia. Połączenie czekoladowych deserów i dbania o sylwetkę może się wydawać oksymoronem, ale czekoladowy diabeł wcale nie musi być taki straszny, jak go malują. Tkwi oczywiście w szczegółach, takich jak jakość czekolady czy częstotliwość jej pałaszowania. Jeśli prowadzicie aktywny tryb życia, nie objadacie się deserami przez cały dzień i wybieracie ich zdrowsze, domowe wersje, zamiast raczyć się słodkościami ze sklepu, pełnymi paskudnych słodzików, tłuszczów trans i szkodliwych e-dodatków, czekolada wcale nie musi być wrogiem waszej wagi ani zdrowia. Dobrej jakości czekoladowy deser od czasu do czasu jeszcze nikomu nie zaszkodził.

Wstęp i obie autorki

Publikacja rozpoczyna się od spisu treści, po którym następuje krótki wstęp. Autorka przyznaje w nim, że jest wielką fanką czekolady, wyjaśnia, jak zaczęła się jej przygoda ze zdrowymi czekoladowymi deserami i co zmotywowało ją do stworzenia książki. Przedstawia także drugą czekoholiczkę, Anię Podsiedlik-Ciebierę, współautorkę książki i doradcę do spraw żywienia osób zdrowych i aktywnych.
„Przepisy (...) wymyślone zostały z miłością dla czekoholików, dbających o zdrowie i dla tych, którzy z różnych przyczyn wykluczyli ze swojego jadłospisu produkty takie jak gluten, laktoza, jajka i cukier. Także dla wegan i wegetarian. Moje przepisy starałam się wymyślić w taki sposób, żeby jak najwięcej czekoholików ponownie mogło wprowadzić ten piękny, bogaty smak w życie.” [s. 8]

Czekohistoria

Po wstępie autorka zamieściła ciekawą legendę na temat okoliczności pojawienia się w ludzkim jadłospisie czekolady. Miała być ona darem od boga o wdzięcznym imieniu Quetzalcoatl. Później w książce pojawia się prawdziwa czekohistoria w pigułce. Ivanova wymienia Olmeków, którzy jako pierwsi delektowali się smakiem czekolady ok. 2000 lat przed Chrystusem oraz Majów, którzy dużo eksperymentowali z kakaowcem i wykorzystywali jego ziarna podczas ważnych ceremonii. Autorka przedstawia także w skrócie podróż kakaowca po Europie.

W książce znajdziecie garść ciekawostek dotyczących czekolady. Dowiecie się np., że ziarna kakaowca były cenną walutą jeszcze do XIX wieku, że najlepszy gatunek nosi nazwę „Porcelana”, a mleko do czekolady jako pierwsi dodali Anglicy:
„Postanowili dodać do gorącej czekolady mleko. Ten wynalazek znacznie obniżył cenę i tym samym rozpowszechnił czekoladę, czyniąc ją dostępną dla większej liczby konsumentów.” [s. 69]


Czekolada a zdrowie

Ivanova poświęca nieco więcej uwagi wpływowi czekolady na zdrowie. Zostały tu przedstawione wartości odżywcze wysokiej jakości czekolady, najzdrowsze produkty z kakaowca (nie, nie jest to, drogie czekołakomczuszki, mleczna czekolada, lecz... gorzkie kakao, zwłaszcza to surowe) oraz ich dobry wpływ na nasze zdrowie i samopoczucie. Myśląc o zdrowotnych właściwościach czekolady, pamiętajcie, że chodzi o produkty dobrej jakości, jak najmniej przetworzone i o jak najbardziej naturalnym składzie.
„Niewiele spośród oferowanych dziś produktów posiada właściwości dawnej czekolady. Dodawanie cukru, sztucznych aromatów, konserwantów, zagęstników, wieloetapowe przeróbki samego ziarna sprawiają, że czekolada staje się wrogiem naszego zdrowia. Proszek kakao sam w sobie służy naszemu zdrowiu. Dowodem na to jest wieloletnia praktyka wykorzystywania czekolady w medycynie i kosmetologii. Ziarna pozyskiwane z kakaowca mają działanie tonizujące i przeciwutleniające. (...) Analiza dokumentów z okresu XIX i XX wieku, znalezionych na terenach Europy i Nowego Świata, wskazuje na ponad sto pięćdziesiąt leczniczych zastosowań kakao i czekolady.” [s. 102-103]

Olmekowie i kakaowiec

Jeśli oczyma wyobraźni widzicie już siebie jako zapalonych orędowników „diety czekoladowej”, weźcie głęboki oddech i ochłońcie. Dwie kostki dobrej czekolady dziennie nie zrobią wam krzywdy, jeśli odżywiacie się zdrowo i jesteście aktywni, ale zjadanie każdego dnia całej tabliczki czekolady, a w najgorszym wypadku wyrobów czekoladopodobnych, ze zdrową dietą nie będzie miało nic wspólnego. W wyborze najlepszej czekolady może wam pomóc zgrabne zestawienie zawartości masy kakaowej w różnych rodzajach czekolady. Jak się zapewne domyślacie, najlepsza i najbardziej kakaowa, a co za tym idzie – najzdrowsza – jest czekolada ciemna gorzka (od 70% zawartości kakao, ja staram się kupować czekolady 90% i więcej).


Czekoladowe desery

Między poszczególnymi „rozdziałami” tej czekoladowej opowieści pojawia się dziesięć przepisów na desery z wykorzystaniem surowego kakao. Przy każdym przepisie została zamieszczona grafika ilustrująca deser oraz zdjęcie pokazujące, jak wygląda w rzeczywistości. Na końcu książki znajduje się osobny rozdział z czternastoma dodatkowymi przepisami. Łącznie w całej książce znajdziecie 24 receptury. To niewiele, ale przepisy są dosyć ciekawe, łatwe do przygotowania i, co dla wielu osób będzie najistotniejsze, nie zawierają glutenu, cukru, a czasem także nabiału i jajek.

We wszystkich przepisach, poza dwoma, czekolada pojawia się w formie najzdrowszej, czyli surowego kakao w proszku. Przy każdym przepisie podana jest lista składników, opis przygotowania, ikonki pokazujące, czego w danym przepisie nie ma (gluten, mleko itp.) oraz komentarz Ani (m.in. o wartościach odżywczych, kaloriach, zawartości białka, tłuszczu i węglowodanów). W rozdziale z przepisami każdy deser został pokazany tylko na zdjęciu. Niektóre fotografie są całostronicowe i znajdują się obok przepisu, inne są mniejsze i zamieszczone np. po dwie lub trzy na stronie poprzedzającej desery.

Ciasto czekoladowo-buraczane

Jakie przepisy znajdziecie w książce? Na przykład ciastka Olmeków, ciasto czekoladowo-buraczane „krwawe tradycje Majów”, ciasto „czekoproces”, serniczek czekoladowy, niebiańską czekotartę, chałwę, czekoladowo-bananową zebrę, lody, kulki śliwkowe, bezę zdrowego czekoholika (przygotowaną na bazie wody z puszki po cieciorce) oraz ciasto „pijana marchewka” (z dodatkiem whisky). O ile znana jest wam mąka kokosowa, orzechowa czy ciecierzycowa oraz ksylitol, wykorzystane w przepisach składniki nie powinny wywołać zaskoczenia. Jedynymi mniej popularnymi produktami są białko konopne (użyte w dwóch deserach) oraz tagatoza (słodzik, występuje w jednym przepisie). Ivanova słodzi ksylitolem, miodem, daktylami oraz syropem z agawy. Ten ostatni produkt nieco mnie zdziwił, gdyż syrop z agawy nie należy do najzdrowszych zamienników cukru, ale autorki ostrzegają, żeby z takimi deserami nie przesadzać:
„Pamiętaj też, Drogi Czekoholiku, że nie możesz bezkarnie się objadać czekoladowymi przekąskami z dodatkiem zamienników cukru.” [s. 117]

Pralinki czekoladowe

Przepisy są ciekawe i przeważnie niezbyt skomplikowane. Ogromnym plusem jest to, że nie trzeba kombinować, jak je przerobić, jak zastąpić mąkę pszenną albo jajka. Każdy czekoholik z alergiami pokarmowymi na pewno znajdzie tu coś smacznego dla siebie. Trochę szkoda, że propozycji jest tak mało... Minusem jest brak indeksu przepisów, tym bardziej, że część z nich jest rozsiana między różnymi czekoladowymi opowieściami i trzeba kartkować książkę, by je odnaleźć.


Czekoladowe cacuszko

Książka została pięknie wydana i jest to jej niezwykle mocny atut. Ciekawy format (niemal kwadratowy, 21,5 cm), twarda oprawa, okładka w kolorze ciemnej czekolady, z oryginalną typografią. W środku strony mają często ciemno- lub jasnobrązowy odcień, a te jaśniejsze wyglądają tak, jakby były oprószone, mniej lub bardziej, kakaowym proszkiem. Wspaniałe grafiki Ivanowej dodają całości smaczku. Podoba mi się jej styl i artystyczne poczucie humoru. Zerknijcie na Olmeka dźwigającego strąk kakaowca, wymianę czekolady za królika, hiszpańskie arystokratki delektujące się czekoladą oraz na panią objadającą się czekoladą, która – według jej rozumowania – jest... sałatką!

Sernik czekoladowy z poziomkami

Graficzne przedstawienie czekoladowych deserów w pierwszej części książki jest wspaniałe. Nie patrzyłam na dołączone zdjęcia, smakowałam ilustracje. Kusiły mnie bardziej niż fotografie i żałowałam, że w części przepisowej tych grafik zabrakło. Autorka częściowo wynagrodziła to czytelnikom za pomocą drobnych, delikatnych rysuneczków zamieszczonych w tle stron z recepturami. Liternictwo zostało dobrze dobrane, tytuł na okładce i stronie tytułowej oraz napis „spis treści” to prawdziwe cacuszka. Można tę książkę kartkować, przyglądać się i smakować. Jest bardzo czekoladowa, wręcz „gęsta”. Zabrakło tylko tego, żeby papier pachniał czekoladą (niestety, zapach jest taki sobie, lepiej nie wąchać). Na końcu zostały zamieszczone strony z notatnikiem (dokładnie dziesięć), na których możecie zapisać własne czekoladowe receptury.


Minusy

Przy pierwszym kontakcie z książką byłam zachwycona. Uwielbiam piękne, edytorsko dopracowane publikacje. W tym przypadku szczególnie ujęła mnie czekoladowa „mroczność” i ciekawe grafiki. Kiedy jednak przeczytałam książkę od okładki do okładki, by przygotować się do recenzji, zauważyłam rzeczy, które mi nie posmakowały. Po pierwsze, książkę ogląda się wspaniale, ale z czytaniem jest nieco gorzej. Styl pisania Ivanowej nie przypadł mi do gustu, zwłaszcza w części historyczno-poradnikowej. Wygląda tak, jakby zabrakło jej zewnętrznej korekty. Trochę niezgrabnie. Ale może nie jest to aż tak bardzo istotne, ponieważ w książce stron z tekstem (poza przepisami) jest, mniej więcej, piętnaście. Publikacja wydaje się dość gruba, papier dobrej jakości robi swoje, jednak po odliczeniu stron z przepisami oraz stron zawierających ilustracje, tekstu do czytania zostaje niewiele.

Zbiorcze zdjęcia deserów w części przepisowej

Po drugie, bardzo raziły mnie pojawiające się w tekście białe emotikony-uśmieszki. Nie rozumiem celowości ich wstawiania w książkach, wygląda to infantylnie. Tu przeszkadzały mi szczególnie wtedy, gdy pojawiały się na ciemnobrązowych stronach z tekstem wydrukowanym ciemną farbą. Wyrywały mnie z przyjemnego, czekoladowego mroku. I po trzecie, podobizna autorki pojawia się w książce dziewięć razy. Nie przepadam za częstym wklejaniem zdjęć autorów do książek, zwłaszcza jeśli – jak w tym przypadku – nie pokazują żadnego działania, tylko twarz. Tyle moich lamentów.


Niewielka ilość tekstu i dosyć skromna liczba przepisów sprawiają, że książka kosztująca 69 zł (cena z okładki) staje się – bardziej niż książką kucharską dla każdego – gratką dla czekoladowych fanatyków i dla wielbicieli ładnych publikacji, którzy częściej tylko oglądają niż czytają i gotują. Mimo wszystko warto wziąć książkę w swoje ręce, ponieważ tak ciekawych wizualnie publikacji kulinarnych nie widuje się w Polsce zbyt często. Zaręczam, że czekoladowa kolorystyka i graficzne smaczki docenicie dopiero na żywo, na zdjęciach nie widać tego dobrze. Poza tym, kto z was oprze się czekoladowym deserom? W dodatku zdrowym?



W skrócie...

PLUSY
+ gratka dla czekoholików
+ opowieści o historii czekolady, ciekawostki
+ interesujące przepisy na czekoladowe słodkości, bez glutenu, nabiału, wegańskie, bez cukru
+ komentarz specjalisty do spraw żywienia przy każdej recepturze
+ zdjęcie każdego deseru, a przy części także ilustracja
+ wspaniała szata graficzna i opracowanie edytorskie
+ wydanie bogato ilustrowane grafikami autorki
+ bardzo czekoladowy „klimat”

MINUSY
- trochę niezgrabny styl pisania, szczególnie we wstępie i części historyczno-poradnikowej
- białe emotikonki-uśmieszki wstawione w tekście
- za mało treści i przepisów w stosunku do objętości i ceny książki (łącznie 15 stron tekstu do poczytania i 24 przepisy)
- za dużo portretów autorki



Olga Ivanova, „Zdrowy Czekoholik”, Poligraf 2017, 148 s., cena: 69 zł.

Książka na stronie wydawcy: http://wydawnictwopoligraf.pl/817/ivanova-olga/zdrowy-czekoholik.html

* [wszystkie cytowane fragmenty pochodzą z opisywanej książki]