piątek, 23 listopada 2012

Goście idą!

Anna Lucci, „Przyjmujemy gości”
Zorganizowanie przyjęcia zazwyczaj wiąże się z kilkudniowymi przygotowaniami – generalnymi porządkami, gorączkowym poszukiwaniem odpowiednich przepisów, kompletowaniem składników, a później gotowaniem, gotowaniem i jeszcze raz gotowaniem. Mimo długich preparacji, podczas przyjęcia nagle okazuje się, że na stole jest za mało koreczków, a w dodatku zabrakło wina. Gospodyni (lub gospodarz) marzy już tylko o tym, by położyć się do łóżka. Kiedy biesiada się kończy, pozostaje góra naczyń do zmywania... Jak pozbyć się widma „koszmaru” związanego z organizowaniem obiadów lub kolacji dla większej liczby osób? Co zrobić, aby w pełni cieszyć się spotkaniem z rodziną lub przyjaciółmi? Wystarczy przyrządzić szybką i prostą, ale niezwykle pyszną ucztę we włoskim stylu.

Wnętrze książki, cenne porady dotyczące organizowania przyjęćAnna Lucci w książce „Przyjmujemy gości” prezentuje sprawdzone, łatwe w przygotowaniu i zazwyczaj niedrogie włoskie potrawy, które uświetnią każde spotkanie. Na początku zostały zamieszczone bardzo przydatne informacje dotyczące planowania i przygotowywania przyjęcia, rozsądnego robienia zakupów, układania menu, doboru wina i kieliszków, aranżowania stołu, a nawet prowadzenia lekkostrawnych rozmów (rozdziały „Przyjęcie w dwie godziny”, „Przyjęcie krok po kroku”, „Kilka słów o winie”). Znajdziecie tu wiele przydatnych wskazówek, które pozwolą wam bez większego wysiłku „ogarnąć całe zamieszanie” i zachwycić gości. Tekst jest napisany z humorem, z którego przebija doświadczenie autorki. Anna Lucci tak wspomina swoje wcześniejsze przygody z przyjęciami: „(...) Kiedyś, jeśli chciałam zaprosić przyjaciół, wiedziałam, że mam do wyboru tylko dwie opcje. Pierwsza: zamknąć się na dwa dni w kuchni, potem z wywieszonym ze zmęczenia językiem serwować dania, usłyszeć moc komplementów (pod adresem dań, a nie swoim), a po wyjściu ostatniego gościa prosić męża o reanimację. Druga: skorzystać z kanapek, „samorobiących się” sałatek, pizzy z gotowego ciasta itp. – ale za to czarować gości dowcipem i uśmiechem”. Dziś wie już, że takie poświęcenie nie jest konieczne do osiągnięcia towarzyskiego sukcesu, a swoją wiedzą chętnie dzieli się z czytelnikami.

Wnętrze książki, dobór odpowiednich kieliszków
Zamieszczone w książce przepisy, wszystkie opracowane dla sześciu osób, można podzielić na dwie podstawowe kategorie – proste i bardzo tanie oraz proste i stosunkowo tanie. W przypadku tych drugich konieczny jest zakup nieco droższych składników (np. łosoś, krewetki, kurki, brandy, melon, kapary, karczochy), ale całość i tak nie będzie zbyt kosztowna, biorąc pod uwagę wrażenie, jakie potrawy mogą wywrzeć na gościach, przysparzając komplementów gospodyni. Większość przepisów jest niezwykle łatwa i szybka do przygotowania, zgodnie z dewizą autorki oraz hasłem towarzyszącym jej książkom – „prosto i presto”. Lista potrzebnych składników zazwyczaj jest zaskakująco krótka (np. szynka parmeńska, melon, szczypiorek – i przystawka gotowa!). Dla jednych ta prostota będzie ogromną zaletą, dla innych może być wadą. Nie wszystkie połączenia czy propozycje podania mnie urzekły, ale jeśli kiedyś będę musiała przygotować przyjęcie w dwie godziny, ta książka na pewno będzie moją pierwszą deską ratunku.

Wnętrze książki, słone trufle na przystawkę
Przepisy zostały podzielone na dziewięć rozdziałów – każdy zaczyna się od krótkiego wprowadzenia autorki. Najpierw pojawiają się „Aperitify, czyli coś na przełamanie lodów”. Znajdziecie tu drinki Dolce Vita, Negroni, Bellini cocktail, a także czekoladowy fizz. Obok listy składników oraz sposobu przygotowania zamieszczone są różne ciekawostki, informacje o osobach, które dany napój wymyśliły, różnych jego wersjach lub daniach, do których pasuje. Podobne „smaczki” można znaleźć także w pozostałych rozdziałach. „Przystawki, czyli jak dobrze wystartować” to propozycje banalnie proste, ale efektowne, np. rurki łososiowe, crostini z marynowaną cukinią, słone pocałunki damy, gwiazdki i serduszka z ogórka z ricottą i sosem papryczkowym, krokieciki z ziemniaków po kalabryjsku czy sałatka z truskawkami. Dalej mamy „Salse – sosy, które pasują do wszystkiego”, np. prosty sos kesetab (ketchup, musztarda, tabasco), czy bardziej skomplikowana tapenada rossa, a także bakłażanowy kawior oraz sos z pachnących jabłek. W ostatnim z „lżejszych” rozdziałów królują „Sałatki, czyli zdrowe kolory”. Wśród siedmiu pomysłów znajdziecie m.in. krewetki w ananasie, sałatkę z indyka i warzyw oraz sałatkę makaronową po sycylijsku.

Wnętrze książki, mini pizze na przystawkę
Kolejny rozdział to „Primi piatti, czyli pasta & company” – tu znajdziecie włoskie makarony: muszelki z bakłażanami, spaghetti z sosem orzechowym, rigatoni z prawdziwkami i owocami leśnymi czy penne z łososiem i wódką oraz kilka innych. „Grandi secondi, czyli drugie dania” to m.in. tort z brokułami i wędzonym łososiem, sola w białym winie, saltimbocca alla sorrentina oraz salsiccie w piwie. Jest tu również rozdział z przepisami na wyjątkowe okazje („Festa”). W menu m.in. ryba pieczona na szampanie, risotto z płatkami róż, mus czekoladowy z papryczką oraz koktajl „8 Marzo”.

Po przystawkach i daniach głównych czas na deser! Anna Lucci proponuje m.in. banalnie proste truskawki z bitą śmietaną i bezami, łatwy tort czekoladowy, panna cottę z Piemontu oraz kawowe semifreddo. A jeśli już jesteśmy przy kawie – na końcu znajdziecie sześć pomysłów na podanie tego pysznego napoju, np. wieczorne espresso, poranne cappuccino, granitę z kawy oraz café Mandolito. Przy wielu potrawach pojawiają się przydatne informacje dotyczące propozycji podania, pasujących napojów, wariantów smakowych lub dodatków. Wśród ponad 90 różnorodnych, prostych i czytelnie przedstawionych przepisów każdy zabiegany organizator przyjęcia (lub zwyczajnego rodzinnego bądź przyjacielskiego spotkania) znajdzie wiele ciekawych gotowych pomysłów oraz inspiracji do własnych kulinarnych, błyskawicznych eksperymentów. Książka sprawia naprawdę sympatyczne wrażenie. Jest pełna optymizmu i szczerej radości z gotowania oraz ugaszczania znajomych. Przepisy można wykorzystać na potrzeby przyjęcia albo zwykłego, codziennego obiadu lub kolacji, kiedy nie mamy czasu lub chęci na bardziej skomplikowane dania.

Wnętrze książki: coś konkretnego, czyli salsiccie w piwie
Na bardzo duży plus zasługuje szata graficzna, stworzona przez Agnieszkę Malmon. Najbardziej lubię książki jasne i czyste, nieprzeładowane. Ta jest jednak zupełnie inna – pełna barw, kolorowych talerzyków, rozmaitych kieliszków i dodatków. Każdy przepis zajmuje dwie sąsiadujące ze sobą strony. Zdjęcia potraw są bardzo duże i zazwyczaj mocno przybliżone. Tekst rozmieszczony zgrabnie, z użyciem kontrastowych czcionek. Wszystko razem sprawia, że książkę ogląda się z prawdziwą przyjemnością. Zdecydowanie wyróżnia się na tle innych książek kulinarnych. Jeśli więc w tej chwili ktoś puka do waszych drzwi, a wy w pośpiechu kończycie czytać ostatnie zdanie i z rosnąca paniką zastanawiacie się, czy macie w szafce słone paluszki albo herbatniki, pomyślcie o zakupie książki „Przyjmujemy gości” jak najszybciej. Będzie waszym pewnym kołem ratunkowym w sytuacjach podbramkowych, kiedy trzeba działaś prosto i presto!

Ocena: 7/10

Anna Lucci, „Przyjmujemy gości”, Lucci Editore 2012, seria Prosto i Presto, 226 s., cena 39,90 .

Książka na stronie wydawcy, z przykładowymi stronami: www.luccieditore.pl/book2.html

* Dziękuję wydawnictwu Lucci Editore za przekazanie egzemplarza do recenzji.