poniedziałek, 31 grudnia 2012

Zróbmy sobie bimber

„Samogon – historia i sposób jego przyrządzania w warunkach domowych”
Na początku muszę zaznaczyć, że absolutnie nie namawiam nikogo do pędzenia samogonu tudzież w ogóle do picia alkoholu. Jak wiadomo, brak umiaru w tym względzie może mieć bardzo nieprzyjemne skutki. Książkę „Samogon – historia i sposób jego przyrządzania w warunkach domowych” polecam jako wydawniczą ciekawostkę, pełną interesujących opowieści, anegdot i cytatów, praktycznych porad, intrygujących alkoholowych przepisów oraz... dzieł sztuki. To przedstawiona ze swadą historia rosyjskiego bimbrownictwa oraz spełzających na niczym prób walki z tym specyficznym narodowym nałogiem.
 
Tę książkę można odebrać na dwa całkowicie odmienne sposoby – jak dokumentację pewnego „zjawiska” na przestrzeni dziejów albo jako publikację propagującą nielegalną destylację szkodliwego przecież alkoholu. Zdecydowanie opowiadam się za opcją pierwszą. Bowiem jeśli w dzisiejszych czasach ktoś będzie chciał się dowiedzieć, w jaki sposób pędzić samogon, prędzej czy później takie informacje zdobędzie (z naciskiem na prędzej), nie ruszając się nawet sprzed komputerowego monitora. Po co komu książka do praktycznego bimbrowania? Będzie ona służyć raczej zaspokojeniu ciekawości czytelników niż rozpowszechnianiu wśród Polaków domowych metod destylacji samogonu. Mnie bardziej interesuje właśnie fenomen, jakim stał się ów trunek w rosyjskim społeczeństwie, jego historia, obecność w kulturze i sztuce niż organoleptyczne doświadczenie smaku oraz wpływu na organizm i umysł.

Początkowe strony, z synonimami słowa samogon
Książka dzieli się na dwie główne części. Pierwsza to obszerny „wstęp” omawiający w różnych aspektach historię bimbrownictwa w Rosji od najdawniejszych czasów do współczesności. Jest tu mnóstwo anegdot, powiedzonek i cytatów z literatury, oczywiście dotyczących tematu publikacji. Weźmy na przykład fragment z „Mistrza i Małgorzaty” Michaiła Bułhakowa: „– To wódka? – słabym głosem zapytała Małgorzata. – Na litość boską, królowo – zachrypiał – czy ośmieliłbym się nalać damie wódki? To czysty spirytus”. Dowiecie się jak sporządzano zacier i destylowano alkohol oraz jakimi toastami, często mocno rozbudowanymi, raczono się przed alkoholową „ucztą”. Bardzo ważne miejsce w rosyjskiej kulturze picia zajmowały zawsze zakąski. Sam kieliszek postawiony na stole był dla Rosjanina niemal obrazą. Z drugiej strony wódka stanowiła najzwyczajniejszy dodatek do posiłku: „pielmieni bez wódki jadają tylko psy”, jak głosi znane powiedzenie, czyli zakąska musi być! Przeczytacie o najpopularniejszych zakąskach, a także o podstawowych zasadach spożywania dobrej wódki (np. temperatura, pojemność kieliszka, tempo picia).

Wszystkie opowieści są bogato ilustrowane
Jedną z opisanych ciekawostek jest stworzenie 40-procentowej wódki, które jedni przypisują Dymitrowi Mendelejewowi, a inni zwykłemu urzędnikowi sowieckiemu. Przeczytacie również o tym, co łączy amerykański koncern Pepsi Cola z wódką „Stoliczną”. Czytelników w naszym kraju na pewno zainteresują polsko-rosyjskie walki o prawo do używania nazwy „wódka” i miano jej wynalazcy: „Od lat toczy się spór, kto pierwszy wyprodukował wódkę z żyta. Strony zwaśnione to Rosja i Polska. Sprawa pozostaje nierozstrzygnięta. To właśnie mnich Izydor (postać autentyczna) ma być dowodem, że rosyjska wódka powstała 100 lat przed polską. (…) Międzynarodowy arbitraż w 1982 r. potwierdził prawo Rosji do wódki jako rosyjskiego oryginalnego napoju alkoholowego i wyłączne prawo do jego reklamy pod tą nazwą na światowym rynku, jednocześnie zatwierdzając hasło reklamowe: Tylko wódka z Rosji jest „prawdziwą wódką”. Problem jest jeden – polscy specjaliści prawa międzynarodowego nie słyszeli o takim arbitrażu”.

Znalazły się tu również archiwalne fotografie
Dużo miejsca poświęcono też podejmowanym przez kolejne władze próbom walki z narodowym alkoholizmem. Jednak każde interwencje czy zakazy niezmiennie spełzały na niczym. Powodowały ogromne niezadowolenie społeczeństwa, które było lub mogło być dla przywódców bardzo niekorzystne, czy wręcz niebezpieczne. Jak wynika z książki, Rosjanin mógłby oddać za samogon każdą kwotę, nawet wysokości kilku wypłat, a do tego wyrzec się ubrania, a nawet jedzenia. Próby zwalczenia lub znacznego zmniejszenia plagi opilstwa były więc z oczywistych względów skazane na niepowodzenie. „Za czasów Borysa Godunowa Rosja przeżyła klęskę głodu. Car otworzył spichlerze przed narodem, ale gdy się zorientował, że z większości zboża nie piecze się chleba, lecz pędzi samogon, wściekły, wprowadził restrykcyjne prawo zakazujące picia – w ten sposób Borys Godunow stał się prekursorem prohibicji.” Czy to pomogło? Odpowiedzi łatwo się domyślić...

Jeden z plakatów antyalkoholowych
Druga część książki ma charakter bardziej praktyczny i składa się z kilku rozdziałów. „Tajemnica rosyjskiego gorzelnictwa” to krótkie opisy używanych najczęściej surowców, wody oraz drożdży, sposobów oczyszczania i filtrowania (oczyszczania biologicznego przez świeżo upieczony żytni chleb albo przez zamrażanie i sklejanie) oraz aromatyzacji. W „Technologii wyrobu samogonu w warunkach domowych” przedstawiono podstawowe etapy całego procesu: wyrób i przygotowanie surowca (z tabelą wybranych produktów nadających się do destylacji, z przeliczeniem ile trunku w litrach otrzymamy z jednego kilograma surowca), otrzymywanie słodu, fermentacja, destylacja, oczyszczanie. Znajdziecie tu również schematy jedenastu aparatur destylacyjnych z opisem ich działania oraz poszczególnych części. A na zakończenie kilka uwag dla początkujących.

Jeden ze schematów aparatury destylacyjnej
Ostatnie rozdziały zawierają przepisy na rozmaite alkoholowe trunki. Najpierw dwadzieścia cztery najpopularniejsze destylaty, m.in. zbożowy, gruszkowy, z konfitur, chałwy lub cukierków albo z przecieru pomidorowego, cukru i piwa. Do tego siedem sposobów poprawiania smaku. Następnie czterdzieści jeden nalewek, np. warienucha, moskiewska, zapiekanka, migdałowa, pieniąca się, rozmarynowa, wiśniowa, z dyni, dereniowa, z kopru włoskiego i miniporadnik dotyczący naturalnych sposobów kolorowania wódki. Dalej mamy dwadzieścia cztery likiery (m.in. różany, z wanilią, mleczny, z głogu, poziomek, piwa, miętowy lub jajeczny) oraz osiem wódek leczniczych, a wśród nich złota, miłosna i panieńska. Ludzka pomysłowość naprawdę nie zna granic, a już na pewno nie w kwestii surowców do wytwarzania alkoholu.

Przykładowa strona z przepisami
Na samym końcu znajdziecie spis treści oraz listę wykorzystanych książek i artykułów. Należy jeszcze wspomnieć o jakości wydania. Książka ma moją ulubioną oprawę – niby miękką, a jednak usztywnioną tekturką. Papier jest gruby, biały, a strony mają ciekawie zaprojektowaną numerację. Niewątpliwym atutem, bardzo podnoszącym wartość „Samogonu”, jest bogaty materiał ilustracyjny. Niemal na każdej stronie zamieszczono przykłady wspaniałego rosyjskiego malarstwa, często z motywem alkoholu, biesiady, przedstawieniem społecznych zwyczajów, postaci władców lub zwykłych obywateli bądź też krajobrazów. Wśród zaprezentowanych artystów znaleźli się m.in. Wasilij Pierow, Wiktor Wasniecow, Władimir Liubarow, Wasia Szulczenko, Konstantin Makowski, Aleksiej Korżuchin, Walerij Jakobij oraz Ilja Riepin. Oprócz malarstwa pojawiają się także radzieckie plakaty propagandowe, satyryczne rysunki oraz fotografie, w tym policyjne zdjęcia nielegalnych polskich bimbrowni.

Wszystkim pijącym i niepijącym tę lekturę polecam. Pierwszym raczej ku przestrodze, drugim głównie jako ciekawostkę i rozrywkę. Język tych samogonowych opowieści jest lekki i zabawny, choć można w nim również wyczuć nutę żalu... Za przepitymi milionami? Za utopionymi w destylatach żywotami jednostek i całych rodzin? Przy okazji szampańskich karnawałowych zabaw lub weekendowego sączenia drinków w zadymionych klubach nie zaszkodzi zdrowy rozsądek i odrobina refleksji. Po tej lekturze jest ona chyba nieunikniona, jak dla niektórych „syndrom dnia następnego” po mocno zakrapianej imprezie. Osobom spodziewającym się nieuchronnego kaca dedykuję fragment o popularnej w Moskwie w latach 60. XX wieku legendzie dotyczącej Chruszczowowskiej „doskonałej” wódki, która miała nie wywoływać nieprzyjemnych efektów po jej nadużyciu: „Projekt podobno miał kryptonim SW (Specjalna Wódka), a zaangażowane w niego miały być moskiewskie i kijowskie instytuty naukowe oraz najtęższe radzieckie umysły. (…) Wódka, która nie upija, leczenie alkoholizmu wódką”.

Toast za wszelką pomyślność i zdrowie dla was wznoszę dziś wspaniałą czerwoną herbatą.


Samogonhistoria i sposób jego przyrządzania w warunkach domowych”, Baobab 2010, 228 s., cena 39 .