
Jeśli znacie i lubicie program „Rewolucja na talerzu”, emitowany w TVN Style, zapewne ucieszy was informacja o ukazaniu się na rynku wydawniczym książki z przedstawianymi w nim przepisami. Jeśli programu nie znacie, tym bardziej zachęcam do sięgnięcia po tę publikację. Jej autorki przekonują, że wystarczy zastąpić niektóre składniki innymi lub wybrać zdrowszą formę przygotowania posiłku, by móc nadal cieszyć się ulubionymi potrawami, nie przejmując się jednocześnie nadprogramowymi „gramami” czyhającymi na talerzu. Zresztą już samo gotowanie w domu codziennych posiłków, od początku do końca, zamiast kupowania gotowych dań lub półproduktów naprawdę dużo w waszym zdrowiu i samopoczuciu może poprawić. Świeże owoce i warzywa, razowa mąka, makaron, kasze, mnóstwo poprawiających trawienie ziół i przypraw. I rewolucja się zaczyna!
Obejrzałam tylko kilka odcinków tego programu i stwierdziłam, że coś mi w nim nie odpowiada... Może prowadzące? Agata Ziemnicka jest z wykształcenia dietetykiem i psychologiem klinicznym, natomiast Olga Kwiecińska-Kaplińska to dziennikarka i kucharka z zamiłowania. I chyba właśnie pani Olga spowodowała u mnie awersję do telewizyjnej „Rewolucji na talerzu”. Jej komentarze do potraw bywają miałkie, a dominujące zachowanie oraz niewłaściwa modulacja głosu (głośne, czasami wręcz piskliwo-skrzekliwe mówienie przechodzące niemal w krzyk) niezwykle irytujące. Szkoda, bo sama idea proponowanych tu kulinarnych przemian jest mi bliska. Ale tym bardziej ucieszyła mnie wiadomość o tym, że prezentowane w programie przepisy zostały zebrane w książce i w końcu w spokoju, bez uszczerbku dla słuchu i układu nerwowego będę mogła się z nimi zapoznać.
Książka rozpoczyna się odrobiną teorii. Najpierw przeczytacie krótki wstęp („Ttrzeba jeść, by być pięknym”) oraz ogólne informacje o zasadach racjonalnego odchudzania, bez konieczności wielkich wyrzeczeń („Odchudzanie a jedzenie”). Następnie na dwudziestu sześciu stronach zostały zamieszczone różne porady i ciekawostki dotyczące składników użytych w przepisach. Dowiecie się między innymi, które produkty wybierać, jak je przechowywać, do czego wykorzystać oraz jakie mają wartości odżywcze. Produkty zostały podzielone na kilka kategorii: mięso; ryby i owoce morza; nabiał; mąki, produkty mączne, kasze oraz ryż; orzechy i nasiona; grzyby; warzywa; owoce; zioła; przyprawy. Dalej znajdują się „Zasady przyrządzania potraw”, gdzie czytamy, że „już przez sposób przygotowywania potraw można znacznie zmniejszyć ich kaloryczność, a przy okazji zachować właściwości zdrowotne”. Należy na przykład ograniczyć tłuszcze, panierki, a także smażenie, zastępując je pieczeniem w piekarniku lub gotowaniem na parze. Na zakończenie części wprowadzającej jedenaście podstawowych zasad „rewolucji na talerzu”, czyli na przykład odstawienie cukrów prostych, używanie produktów pełnoziarnistych, wybieranie chudego mięsa i ryb, stosowanie ziół i przypraw przyspieszających trawienie, spożywanie pięciu mniejszych posiłków dziennie czy jedzenie powoli i w skupieniu. Nie wygląda to skomplikowanie, prawda?
Poszczególne rozdziały z przepisami poprzedzone są krótkimi wstępami, a dodatkowy komentarz znajdziecie także przed każdą recepturą. Dużo jest tu więc do poczytania. Listy składników są przejrzyste, produkty ogólnodostępne i w większości niedrogie. Opisy przygotowania są zrozumiałe i raczej nikt nie powinien mieć problemów z ich odtworzeniem. Brakuje mi tylko informacji o liczbie sztuk lub porcji. Przygotowałam ostatnio dwa razy tort cukiniowo-migdałowy. Za pierwszym razem postępowałam zgodnie z informacjami z książki, ale ilość proszku do pieczenia (dwie łyżeczki) wydała mi się za duża, biorąc pod uwagę fakt, że ciasto wychodzi dość płaskie (porównałam mój wynik z wersją telewizyjną). Za drugim razem dałam więcej cukinii i o połowę mniej proszku do pieczenia. Ciasto wyrosło pięknie! Jest wilgotne, pulchne i słodkie. Krem z suszonych owoców i jogurtu nie przypadł mi do gustu, więc zrobiłam inny, ryżowo-cytrynowy według własnego pomysłu. Cukiniowo-migdałowy „biszkopt”, z drobnymi modyfikacjami, na pewno będę często wykorzystywać. A w najbliższych dniach zamierzam wypróbować tort czekoladowo-anyżkowy z kopru włoskiego.
Dla osób liczących kalorie pod każdym przepisem podano porównanie liczby kalorii konkretnego dania przygotowanego tradycyjnie i tego na sposób „rewolucyjny”. Niektóre zdrowsze wersje zostały „pozbawione” aż połowy kalorii, inne mają ich mniej tylko o kilkadziesiąt. Czy warto? Zdecydujcie sami. Dla mnie w tych odchudzonych propozycjach o wiele ważniejsze niż samo zmniejszenie liczby kalorii jest wyrobienie sobie dobrych żywieniowych nawyków. W książce autorki o tym nie wspominają, ale oprócz stosowania zdrowszych zamienników niektórych produktów spożywczych warto też zwiększyć poziom codziennej aktywności fizycznej, wyeliminować używki i stres.
Na początek drogi wiodącej ku bardziej racjonalnemu odżywianiu ta lektura może wystarczyć. Jest ciekawa i przewrotna, a przez to intrygująca. Dla fanów programu i zdrowych wersji klasycznego polskiego menu – pozycja niezbędna.
Na początek drogi wiodącej ku bardziej racjonalnemu odżywianiu ta lektura może wystarczyć. Jest ciekawa i przewrotna, a przez to intrygująca. Dla fanów programu i zdrowych wersji klasycznego polskiego menu – pozycja niezbędna.
Agnieszka Trojak, Gosia Molska, „Rewolucja na talerzu. Agata Ziemnicka i Olga Kwiecińska-Kaplińska prezentują przepisy z programu”, Wydawnictwo Literackie 2012, 183 s., cena 34,90 zł.
Książka na stronie wydawcy: www.wydawnictwoliterackie.pl/ksiazka/2280/1-rewolucja-na-talerzu
Przepisy z tej książki dostępne na mojej stronie Na kuchennym progu: