wtorek, 3 grudnia 2013

Śniadanie w Mieście Złodziei

Barbara O'Neal, „Sekrety uczuć”
Co powiecie na pyszne śniadanie, świeżo przygotowane w urokliwej Kawiarni Stu Śniadań? Możecie wybierać wśród setki smakowitych propozycji i w ten sposób wspaniale rozpocząć każdy dzień. Wielka szkoda, że taka kawiarnia istnieje tylko na kartach powieści Barbary O’Neal „Sekrety uczuć”. Akcja dzieje się w miasteczku Los Ladrones w Nowym Meksyku, gdzie los rzucił główną bohaterkę książki, Tessę Harlow. Kobieta, w dość trudnym momencie życia, postanawia odwiedzić miejscowość, w której spędziła swoje pierwsze lata, trochę odpocząć, popracować i… poszperać w przeszłości.

Tessa jest młodą kobietą kochającą podróże oraz górską wspinaczkę i niezwykle ceniącą sobie swoją niezależność. Podczas pewnej wycieczki, której była przewodnikiem, doszło do tragicznego wypadku, w którym zginęła jedna z podopiecznych Tesssy, a ona sama odniosła poważne obrażenia, fizyczne i psychiczne. Przez dłuższy czas nie mogła kontynuować pracy, a dodatkowo po wypadku w jej głowie zaczęły się pojawiać niezrozumiałe strzępy obrazów, dźwięków i zdarzeń z dzieciństwa, do tej pory skrywające się w zakamarkach pamięci. Chaotyczne wizje nie dawały jej spokoju, czuła, że musi je rozszyfrować. Wyruszyła więc w podróż, która miała uzdrowić nie tylko jej ciało, ale i duszę. Podróż do Los Ladrones, a jednocześnie w głąb siebie, w poszukiwaniu nowych szlaków turystycznych, a także, czy może przede wszystkim, własnej tożsamości.

Fabuła książki nie jest specjalnie skomplikowana, przynajmniej do czasu, gdy wychodzą na jaw różne fakty z dzieciństwa Tessy, a napotykane w Los Ladrones osoby okazują się być jej bliższe, niż się spodziewała. Styl Barbary O’Neal jest lekki, obyczajowy, ale w tę książkę nie mogłam się „wgryźć” z taką łatwością, jak w poprzednią pozycję autorki, „Receptę na miłość”, pachnącą chlebem powieść, którą oceniam o punkt wyżej niż „Sekrety uczuć”. Może akcja rozwijała się zbyt ospale, a może poszczególne elementy z życia głównej bohaterki były tak zawikłane i nieprawdopodobne, że aż sprawiały wrażenie posklejanych na siłę. Mimo to historia Tessy może się spodobać wielbicielkom lekkiej obyczajowej prozy. Wątek romansowy jest, obowiązkowo, ale bardzo delikatny. Od miłosnych uniesień ważniejsi są ludzie oraz ich historie, przeszłość, tajemnice, poświęcenie.

Główna bohaterka nie podbiła mojego serca. Bardziej interesowały mnie losy orbitujących wokół Tessy ciekawych i barwnych postaci drugoplanowych. Jej ojciec, Sam, były hippis, obecnie surfer i właściciel baru o wdzięcznej nazwie Margarita. Przystojny Vince, po śmierci żony samotnie wychowujący trzy córeczki. Natalie, mała smakoszka przesiadująca w sklepiku z solą. Vita prowadząca w Los Ladrones Kawiarnię Stu Śniadań i pomagająca jej tajemnicza Annie, kobieta z przeszłością, nie tylko kryminalną. Ważne miejsce odgrywają tu również krajobrazy. O’Neal poświęca dość dużo miejsca opisom otaczającej miasteczko przyrody – gór, plaży, rzeki. Zatrzymuje się na dłużej także przy farmie Zielona Brama powstałej na miejscu dawnej komuny, która rozpadła się po zamordowaniu przywódcy. Właśnie w komunie do czwartego roku życia mieszkała Tessa. Los Ladrones to niezwykle malownicze miejsce, zarówno ze względu na pejzaże, jak i historię oraz mieszkańców. I jeszcze psy. Ich ufne oczy i merdające ogony ciągle krążą wokół książkowych postaci.

Fabuła „Sekretów uczuć” ma lepsze i gorsze momenty. Czasem jest zabawnie i lekko. Innym razem denerwująco przewidywalnie i naiwnie. Czasem rozmyślanie bohaterki albo jakaś inna mniej zajmująca scena ciągnie się w nieskończoność. Choć nie wszystko układało mi się podczas lektury w zgrabną całość, choć byłam nawet nieco znużona, ciekawość zakończenia zwyciężyła. A dodatkowo moje zmysły pobudzały kulinarne wątki, które Barbara O'Neal umieszcza we wszystkich swoich powieściach. W tej możemy posmakować licznych pysznych śniadań przygotowywanych w kawiarni Vity. Na końcu niektórych rozdziałów znajdziecie przepisy kulinarne, łącznie trzynaście, m.in. na krzepiącą owsiankę, zapiekankę jajeczno-szynkową, pełnoziarniste muffiny marchewkowo-ananasowe, jajka po benedyktyńsku, domową kiełbasę albo tartę z serem kozim i jabłkami. Wszystkie te potrawy lądują na talerzach bohaterów, a ich opisy u niektórych bardziej wrażliwych czytelniczek mogą wywołać burczenie w brzuchu... Jedzenie nie jest tu „pierwszoplanowe”, ale zdecydowanie uatrakcyjnia lekturę.

Gdyby proporcje zostały trochę zmienione – mniej nawiedzających Tessę obrazów z przeszłości, więcej smacznego jedzenia – czytałoby się tę książkę o wiele przyjemniej. Nie do końca zgadzam się z napisami na okładce, sugerującymi, że jest to zmysłowa, romantyczna i magiczna opowieść o miłości, jaka nie zdarza się każdemu. Rodzinna tajemnica i zmagania bohaterki z własną tożsamością nadają powieści raczej posępnej, niepokojącej barwy. Zakończenie mieni się oczywiście jasnymi kolorami, choć raczej pastelowymi, a nie mocno nasyconymi. Kilka spraw między bohaterami wymaga jeszcze wyjaśnienia, dopowiedzenia...

Jeśli tak jak Barbara O'Neal kochacie podróże, góry, psy i gotowanie, „Sekrety uczuć” mogą się wam spodobać. Nie będzie lekko, łatwo i przyjemnie. Każda postać dźwiga na swoich plecach bagaż trudnych doświadczeń, krępujący ruchy jak ciężki, niewygodny plecak podczas wspinaczki. Na szczęście po męczącej wędrówce następuje kojący i regenerujący sen. A później... czas na śniadanie! Kuszące bułeczki cynamonowe z polewą serowo-pomarańczową każdego postawią na nogi. Mimo wszystko jest to podróż, którą ja bym sobie odpuściła.


Barbara O'Neal, „Sekrety uczuć” (oryg. The Secret of Everything), Wydawnictwo Literackie 2013, 459 s., cena 39,90 zł.

Książka na stronie wydawcy (z przykładowym fragmentem): http://www.wydawnictwoliterackie.pl/ksiazka/2548/Sekrety-uczuc---Barbara-ONeal