piątek, 13 grudnia 2013

Zielona magia

Victoria Boutenko, „Zielony eliksir życia”Jak często na waszym stole gości surowa zielenina? Nie przepadamy za zielonymi liściastymi warzywami, a jeśli już je jemy, to przetworzone termicznie, a więc zubożone pod względem składników odżywczych albo „ukrywane” pod warstwą innych składników, np. mięsa lub sera. Największą awersję do zielonego jedzenia mają dzieci, którym dbający o zdrową dietę rodzice starają się czasem coś przemycić, z różnym skutkiem. Sałaty, liście, nacie – toż to pokarm dla królików! Okazuje się, co zresztą nie jest nowym odkryciem, że królikom oddajemy to, co najbardziej wartościowe. Co zrobić, aby polubić zieleninę, a nawet zacząć się nią delektować? Jak przekonać do niej dzieci, by skorzystały z dobrodziejstw zielonego pokarmu? Odpowiedź jest prosta: pijmy zielone koktajle!

Victoria Boutenko to znana rosyjska witarianka, propagatorka surowej diety i zielonych koktajli. Badaczka, nauczycielka i artystka zachęcająca ludzi do zwiększenia ilości surowych warzyw i owoców w menu. Ujęła mnie swoją szczerością i nienachalnością. Po tej lekturze od razu zapragnęłam pić zielone koktajle codziennie, litrami! Boutenko opowiada otwarcie o tym, jak jej rodzina zaczęła borykać się z różnymi problemami zdrowotnymi. Czegoś brakowało w ich witariańskiej diecie... Victoria szukała odpowiedni na nurtujące ją pytania, testowała różne możliwości i obserwowała reakcję organizmu. W końcu doszła do wniosku, że w ich diecie brakuje… zieleniny! Aby skorzystać z dobrodziejstwa surowych liści, powinniśmy przed połknięciem maksymalnie je rozdrobnić. Nasze zęby sobie z tym nie radzą, niestety. Autorka zaczęła więc blendować zieleninę na koktajle. Pierwsze próby nie były zbyt udane, napoje były niesmaczne, gorzkie. A jeśli musimy się do czegoś zmuszać, prawdopodobnie nic dobrego z tego nie wyniknie. Boutenko była jednak zdeterminowana. Świadomość witaminowej bomby zawartej w zieleninie i wizja pogłębiających się dolegliwości skłoniła ją do kolejnych eksperymentów. I w końcu się udało! Wystarczyło dodać do zielonego koktajlu owoc, by znacznie poprawić jego smak. Zielono-owocowe napoje szybko stały się hitem, a koktajlowe szaleństwo Victorii udzieliło się wielu osobom na całym świecie. Dzięki tej książce każdy z was może doświadczyć pysznej, zdrowej, zielonej magii!

W przedmowie do książki dr med. A. William Menzin z Harvard Medical School pisze o tym, jak trudno zmienić zachowanie człowieka i jak ważnej rzeczy dokonała Victoria Boutenko. Zamiast zalecać niedobre lekarstwo jako klucz do naprawy fizycznej i psychicznej kondycji ludzi, uczyniła je smacznym! Picie tych koktajli to naprawdę przyjemność! W siedemnastu krótkich rozdziałach autorka przedstawia swoją drogę do odkrycia mocy zielonych koktajli, przytacza liczne korzyści wynikające z ich codziennego wypijania, cytuje wiele naukowych badań i daje mnóstwo porad na temat wprowadzenia „upłynnionej” zieleniny do jadłospisu. Na początku inspiruje do weryfikowania różnych dietetycznych zaleceń na sobie i obserwowania reakcji organizmu. Ślepe podążanie za wskazówkami innych i zawierzanie „autorytetom” nie jest najlepszym rozwiązaniem. Zachęca do wypróbowania surowej diety i picia zielonych koktajli przynajmniej przez jakiś czas, aby na własnej skórze przekonać się o ich cudownych właściwościach.

Boutenko porusza w niniejszej książce wiele ciekawych kwestii. Dlaczego surowa dieta, bez zieleniny, była dla jej rodziny niewystarczająco korzystna? Jak odżywiają się szympansy i dlaczego obserwacja ich zwyczajów dietetycznych powinna być dla nas, ludzi, istotna? Dlaczego tak trudno polubić zieleninę i jak sprawić, by stała się naprawdę smaczna? Więcej cennych składników kryje się w liściach warzyw niż w korzeniach, jednak najczęściej zjadamy właśnie słodki korzeń marchewki, a nać wyrzucamy do kosza. Zastanawia się także nad tym, czy warto pić zielone koktajle, mimo podejrzenia, że wykorzystywana do nich zielenina może być zanieczyszczona środkami ochrony roślin. Autorka podkreśla jak ważne jest dokładne przeżuwanie każdego pokarmu, a szczególnie liściastych warzyw zielonych – tylko gdy zjemy je w maksymalnie rozdrobnionej postaci, w formie papki, będziemy mogli skorzystać z tego, co w nich najlepsze. Dlatego do koktajli potrzebny jest dobry blender.

Kolejny interesujący i zapewne dla wielu osób nowy temat to odpowiednie stężenie soków żołądkowych, wspólnie z rozdrobnieniem pokarmu (większe cząsteczki pożywienia nie są trawione, lecz zamieniane w toksyczne odpadki) gwarantujące właściwe przyswajanie składników odżywczych z pożywienia. Dodatkowo zielenina czyni organizm bardziej zasadowym. Boutenko dziwi się, że tak mało osób, w tym lekarzy i dietetyków, interesuje się pH ludzkiego organizmu, a przecież jego zakwaszenia może mieć duży wpływ na przykład na rozwój nowotworu, jak udowodnił noblista Otto Warburg. Ważne jest oczywiście pH żywności, ale też wiele czynników zewnętrznych. Stres, wzięcie kredytu, przepracowanie, wypowiadanie lub słuchanie przekleństw czy płacz dziecka może spowodować „przesunięcie” pH w stronę kwaśną, natomiast relaksacja, śmiech, przytulanie, czyste otoczenie albo spacer mogą kierować nasze pH ku zasadowości. Współczesna medycyna, jak zauważa autorka, zdaje się niemal całkowicie tę kwestię pomijać, skupiając się na zazwyczaj drugorzędnych przyczynach zdrowotnych problemów. Pisze, że to jak pchanie samochodu, któremu zabrakło paliwa. A przecież lepiej, rozsądniej, prościej i efektywniej byłoby po prostu zatankować odpowiednie paliwo, dobrej jakości. W przypadku wielu chorób czy dolegliwości również wystarczy zmienić „paliwo”, czyli pożywienie, aby w końcu podróżować z przyjemnością.

Boutenko ukazuje zielone koktajle jako lekarstwo na wszystkie problemy, wymieniając liczne zalety zieleniny i dzieląc się spostrzeżeniami odnośnie poprawy własnego stanu zdrowia i samopoczucia po rozpoczęciu koktajlowej rewolucji. Jej entuzjazm szybko udziela się czytelnikom. Mnie również ogarnął koktajlowy szał i natychmiast zamówiłam papierek lakmusowy do sprawdzania poziomu pH. Mimo niepodważalnych zalet zieleniny, mam jednak pewne wątpliwości… Po pierwsze czy zielone części roślin, kumulujące duże ilości zanieczyszczeń, nie są z ich powodu szkodliwe dla ludzkiego organizmu? Czy sprowadzany z Hiszpanii „świeży” szpinak jest, po całej długiej podróży, nadal wartościowy dla konsumenta w Polsce? Czy duże ilości owoców, dodawane do zieleninowych koktajli dla poprawienia smaku, nie odbiją się na zdrowiu negatywnie?

Zdrowotne właściwości chlorofilu znajdującego się w zielonych częściach warzyw są imponujące – pomaga na przykład zapobiegać nowotworom, oczyszcza jelita i wątrobę, przyspiesza gojenie się ran, łagodzi ból gardła, zmniejsza żylaki i poprawia wzrok. To wszystko dzięki zielonym koktajlom! Aż trudno uwierzyć… Ale warto spróbować, przez miesiąc, trzy, pół roku. I obserwować. Nie wypijam co prawda litra koktajlu codziennie, przynajmniej nie teraz, w okresie zimowym, kiedy o świeżą zieleninę trudno. Nie wyobrażam też sobie „żywienia się” jedynie takimi koktajlami, ale przyznaję, że na samą myśl o rukolowo-bananowym, pokrzywowo-truskawkowym albo szpinakowo-grejpfrutowym moje ślinianki zaczynają intensywniej pracować. A gdy pomyśleć o tych wszystkich witaminach i minerałach, enzymach, antyoksydantach, o kwasach tłuszczowych omega-3, błonniku, roślinnym białku, to już istne szaleństwo! Od razu chce się pić! Boutenko zaraziła mnie swoim entuzjazmem.

Przykładowe strony z przepisami
Jeśli nadal nie będziecie przekonani co do magicznych zdrowotnych właściwości zielonych koktajli, przeczytajcie zamieszczone w dalszej części książki historie osób, którym napoje propagowane prze Victorię Boutenko pomogły w pokonaniu rozmaitych chorób i dolegliwości. Zaraz po tych „świadectwach” autorka dodała praktyczną część kulinarną, czyli jej ulubione przepisy na zieleninowe koktajle. Dowolność łączenia różnych liści, naci i sałat z owocami jest wręcz nieograniczona, ale może na początek zechcecie skorzystać z któregoś z trzydziestu sześciu pomysłów Boutenko na koktajle oraz dziewięciu na „puddingi”. Słodkie, słodzone owocami to np. „hawajski mniszek” (z listków mniszka lekarskiego, ananasa, banana i jabłka), „wesoły konik polny” (trawa pszeniczna, banan, cytryna, imbir) i „orzeźwienie” (sałata rzymska, melon). Wśród propozycji aromatycznych, wytrawnych, jest m.in. kremowy imbirowy szpinak, zupa koperkowa z oregano oraz zupa z kolendry i gorczycy. Do tego puddingi, np. z selera i papai, mango i pietruszki lub waniliowy (z burakiem liściowym, bananem, jabłkiem i wanilią).

Wszystkie koktajle są banalnie proste w przygotowaniu. Wystarczy dokładnie zmiksować w blenderze składniki. Boutenko za każdym razem podaje ile litrów koktajlu otrzymamy z podanych proporcji. Na początku części przepisowej dodała też ważne informacje dotyczące przechowywania napojów oraz przemienności zieleniny. Większość używanych przez nią składników jest niedroga i ogólnie dostępna. Listki mniszka lekarskiego i pokrzywy można zebrać w parku, lesie lub na łące, pod warunkiem, że są to tereny niezanieczyszczone i z dala od dróg. Trzeba również poszukać trawy pszenicznej, liści aloesu, ślazu, kopru włoskiego, komosy białej, ewentualnie także babki, gwiazdnicy, portulaki pospolitej, czosnku, kolendry albo innych roślin przyprawowych bądź dziko rosnących. Autorka mocno promuje spożywanie jarmużu, według niej bardzo łatwo dostępnego warzywa. Niestety, u nas jarmużu trzeba dobrze poszukać, najlepiej w wersji „eko”, ponieważ jest to jedno z warzyw kumulujących najwięcej zanieczyszczeń. Egzotyczne owoce, jak kaki czy kumkwaty, można kupić w wielu marketach. A tajemniczy proszek psyllium husk to po prostu błonnik z łusek nasion babki płesznik, dostępny w aptece, sklepach zielarskich i ze zdrową żywnością. W dobrze zaopatrzonych marketach można kupić też nasiona babki płesznik. Pamiętajcie, że składniki i przepisy podane w tej książce to tylko sugestia i punkt wyjścia do waszych własnych eksperymentów!

Na końcu publikacji autorka zamieściła bibliografię (głównie lektur angielskojęzycznych) oraz alfabetyczny indeks haseł (terminów, produktów, tytułów książek, nazwisk i przepisów). To lektura na jeden wieczór, do przeczytania przy dużej szklance pysznego zieleninowego napoju. Bardzo osobista, ludzka, a przy tym niepozbawiona naukowych podstaw, wyników licznych badań i wykresów. Ciekawa i pod wieloma względami, nie tylko „koktajlowymi”, niezwykle inspirująca. Gorąco polecam – szczególnie osobom, które na widok „zielonego” uciekają z kuchni. Za wasze zdrowie wznoszę toast jarmużowo-gruszkowym koktajlem.


Victoria Boutenko, „Zielony eliksir życia” (oryg. Green for Life), Studio Astropsychologii 2013, wyd. II, 244 s., cena 34,30 zł.

Książka na stronie księgarni talizman.pl: talizman.pl/6414-zielony-eliksir-zycia-9788373775749.html