piątek, 6 października 2017

Czytanie z natury

Tristan Gooley, „Przewodnik wędrowca. Sztuka odczytywania znaków natury” / recenzuje Marta Szloser



Daleko mi do bycia wędrowcem z prawdziwego zdarzenia. Moje spacery i wyprawy, choć często „dzikie”, oddalone od utartych szlaków, są jedynie dziecięcymi igraszkami w porównaniu z wycieczkami w nieznane, na jakie wybierają się wędrowcy pokroju Tristana Gooleya. Jego „Przewodnik wędrowca” przeczytałam z wielkim zainteresowaniem, dawkując sobie kolejne rozdziały niczym najlepszą czekoladę. To świetna książka nie tylko dla wędrowców, lecz także dla osób, które lubią obserwować naturę, odczytywać jej znaki, przyglądać się uważnie światu dokoła. Znajdziecie tu mnóstwo ciekawostek i wskazówek. Ponad 850, jak zapewnia wydawca. Dzięki nim lepiej zrozumiesz przyrodę, zabłyśniesz wśród znajomych i być może unikniesz kłopotów, jeśli gdzieś samotnie zabłądzisz, z pechowo rozładowanym telefonem.

„Przewodnik wędrowca” nie jest taką książką, jakiej się spodziewałam. Oczywiście, blurby i inne hasła reklamowe informowały, że chodzi o odczytywanie znaków natury, myślałam jednak, że będą to niezbędne podstawy okraszone obficie przyjemnymi lub mrożącymi krew w żyłach opowieściami o przyrodzie, jej sile i przygodach autora na niezliczonych szlakach. Już od pierwszych stron okazało się, że ta publikacja to gęsty od porad i wskazówek przewodnik dla tych, którzy chcą naprawdę mocno wsiąknąć w świat pieszych wędrówek. To nie jest kolejna przyrodnicza lektura na leniwy wieczór, to książka przygotowująca na wielką przygodę w terenie!


Miłość do okładki

Jeszcze zanim otworzyłam swój egzemplarz i zaczęłam czytać, zakochałam się w okładce. Już w zapowiedział internetowych zwróciła moją uwagę, ale na żywo robi o wiele większe wrażenie. Projekt Elizy Luty jest piękny, subtelny, magiczny. Uparcie próbowałam poczuć pod palcami zagięcia papieru, ale to tylko złudzenie, ilustracyjna fatamorgana. Pomarańczowe tłoczenia są jednak jak najbardziej prawdziwe i wyczuwalne. To zdecydowanie jedna z najpiękniejszych okładek w moim księgozbiorze. Z chęcią oprawiłabym tę ilustrację w ramkę i powiesiła na ścianie. Okładka może jednak trochę mylić, sugerując, że w środku znajdziecie wiele innych, pięknych grafik. Tymczasem w całej książce ilustracji jest niewiele i służą one nie estetycznym zachwytom, lecz schematycznemu przedstawieniu niektórych opisywanych przez autora zjawisk. Okładka jest do podziwiania, ale wnętrze zdecydowanie do czytania.


Jakim typem wędrowca jesteś?

Na początku Gooley opisuje dwa rodzaje wędrowców. Jak się okazało, pasuję do obu typów. Czasem wędruję bowiem dla odpoczynku, odcięcia się od zgiełku i pędu codzienności, wyciszenia i zrelaksowania. A czasem jestem wędrowcem-badaczem, uważnym tropicielem, z lornetką, aparatem, kompasem, mapą nieba, notesem i wyostrzonymi zmysłami. I choć wydawało mi się, że dużo wiem, Gooley udowodnił mi, że to tylko malutka kropelka w oceanie przyrodniczych sygnałów. Mój egzemplarz aż roi się od zakładek, które starałam się naklejać tylko w najbardziej interesujących i najbardziej zaskakujących miejscach (inaczej okleiłabym większą część książki).


Przewodnik po przewodniku

„Przewodnik wędrowca” rozpoczyna się od wstępu, po którym następuje siedemnaście rozdziałów prowadzących czytelnika przez różnorodne metody naturalnej nawigacji. Na początek najważniejsza rzecz według Gooleya odnośnie bezpieczeństwa wędrówek – nie być durniem! Prosto, dosadnie, na temat. Kolejne rozdziały noszą następujące tytuły: Pierwsze kroki, Grunt, Drzewa, Rośliny, Mchy, glony, grzyby i porosty, Wędrówka wśród skał i górskich kwiatów, Niebo a pogoda, Gwiazdy, Słońce, Księżyc, Nocny spacer, Zwierzęta, Miasto, miasteczko i wieś, Spacer po mieście z niewidzialnymi wężami, Wybrzeża, rzeki i jeziora, Śnieg i piasek oraz Rzadkie i zdumiewające. Do tego dochodzi krótki „Przełom”, dwa rozdziały będące zapisem wędrówki Gooleya po Borneo („Wędrówka z Dajakiem”) oraz znajdujący się na końcu rozdział „Twoja niewidzialna torba z przyrządami”, stanowiący podręczna listę kontrolną z najważniejszymi praktycznymi wskazówkami do zapamiętania.

W książce znajdziecie również cztery załączniki: I – Szacowanie odległości, wysokości i kątów, II – Rośliny a słońce i wysokość geograficzna, III – Coroczne deszcze meteorów, IV – Zaawansowana metoda znajdowania południa za pomocą gwiazd i Księżyca. Na samym końcu znajdują się przypisy, bibliografia i podziękowania, a na początku spis treści, dzięki któremu można szybko odnaleźć interesujący nas rozdział.

Przyznaję, że choć książka jako całość bardzo mi się podobała, to jednak najbardziej wciągnęły mnie pierwsze rozdziały, z „Niebo a pogoda” włącznie. I oczywiście jeszcze rozdział „Zwierzęta”, choć akurat tutaj czułam lekki niedosyt – ta część na pewno mogła być o wiele bardziej rozbudowana. Pozostałe rozdziały nie były dla mnie tak porywające, choć kilka ciekawostek w nich pozaznaczałam. Niektórych może zainteresować część książki traktująca o miejskiej nawigacji. Jak się okazuje, wiele można wyczytać nie tylko z natury, lecz także z budynków, okien, ulic.


850 wskazówek i ciekawostek

Z książki dowiecie się m.in. czym w odniesieniu do drzew jest „dwunastoletnia kanapka”, jak rozpoznać kierunki świata za pomocą sałaty, a stopień zanieczyszczenia atmosfery za pomocą porostów, jaki związek z wielkością kropli deszczu mają kolory tęczy, jak przewidzieć zmieniającą się pogodę dzięki chmurom, pod jakim drzewem schować się w trakcie burzy, jeśli już pod jakimś schronić się trzeba, jak określić godzinę za pomocą gwiazd, co oznaczają ptasie trele, dlaczego świerszcze można traktować jako prymitywne termometry, w jakim kolorze świecą oczy różnych zwierząt w ciemności, jak dzięki roślinom odnaleźć cenne złoża znajdujące się pod powierzchnią ziemi i jak przewidzieć zachowanie ludzi w mieście. To tylko kilka przykładów spośród kilkuset ciekawostek i wskazówek z tej książki.


Warto?

Widać, że Gooley jest pasjonatem. Kocha wędrówki i uwielbia korzystać z naturalnej nawigacji. Ma wielką wiedzę i ogromne doświadczenie. Prowadził wyprawy i szkolenia na całym świecie, małą łodzią przepłynął ocean, wszedł na wiele wysokich, górskich szczytów. Jest członkiem The Royal Institute of Navigation oraz Royal Geographical Society. To człowiek, który chyba nie mógłby się nigdzie zgubić. Miło jest podążać jego śladami, choćby tylko wodząc wzrokiem po papierze. Czytanie jego opowieści i wskazówek to przyjemność pożyteczna, bo wiele rzeczy po lekturze zostaje w głowie, a nie wiadomo kiedy i gdzie taka wiedza może nam się przydać.



W skrócie...

PLUSY
+ mnóstwo ciekawostek i zaskakujących, praktycznych wskazówek
+ książka dla miłośników wędrówek, survivalu, przyrody
+ wiedza przekazana w lekki, gawędziarski sposób
+ większa część książki jest naprawdę wciągająca
+ autor jest Brytyjczykiem i opisuje różne zjawiska czy roślinność charakterystyczną dla Wielkiej Brytanii, ale większość jego porad jest uniwersalna
+ jasny podział na tematyczne rozdziały
+ ładne wydanie, piękna okładka
+ tasiemkowa zakładka

MINUSY
- kilka mniej wciągających fragmentów (usunęłabym np. „Wędrówkę z Dajakiem”, a rozszerzyła znacznie rozdział o zwierzętach lub roślinności)



Tristan Gooley, „Przewodnik wędrowca. Sztuka odczytywania znaków natury” (oryg. The Walker's Guide to Outdoor Clues and Signs. Their Meaning and Art of Making Predictions and Deductions), Otwarte 2017, 422 s., cena: 36,90 zł.

Książka na stronie wydawcy: http://otwarte.eu/book/przewodnik-wedrowca-sztuka-odczytywania-znakow-natury

* [wszystkie cytowane fragmenty pochodzą z opisywanej książki]