środa, 6 grudnia 2017

Kamykom też jest smutno...

Lotta Geffenblad „Kamyki Astona” / recenzuje Marta Szloser

Dziś recenzja książki wzruszającej i rozczulającej, z nietypowymi ilustracjami, dość ciemnymi i nieco „ciężkimi”. Idealnie pasują do kamykowego tematu. Na dworze jest paskudnie i zimno (tak w opowieści, jak i za moim oknem). Szare drzewa spowija mgła. Mama wraca z Astonem do domu, dźwigając torby z zakupami. Kim jest Aston? To psiak, ciemnobrązowy, z pięknymi, dużymi oczami. Już wiele lat temu skradł moje czytelnicze serce.



Aston zauważa na ścieżce kamyk. Martwi się, że kamykowi jest smutno, bo leży samotnie na ziemi, w dodatku w taką niepogodę. Cały jest mokry i zimny. Podnosi więc kamyk i, gdy mama nie patrzy, wrzuca go do jednej z wypełnionych różnościami toreb. Mama na pewno nie zauważy różnicy, ponieważ kamyk jest malutki.

W domu Aston wyciąga z torby swoje znalezisko – biedny, zimny kamyczek. Otula go swą czapką, żeby było mu ciepło i sucho. Później wkłada kamyk do łóżeczka dla lalek. Teraz na pewno jest mu dobrze. Nareszcie kamyk jest szczęśliwy! Aston jest z siebie bardzo zadowolony.

Przykładowe ilustracje


Następnego dnia na dworze jest mróz. Buty skrzypią na ścieżce. Aston znajduje na ziemi kolejne kamyki. Zabiera je do domu, kąpie w gorącej wodzie, otula skrawkami materiału i układa każdy w osobnym pudełeczku. Na ścieżce zawsze leży jakiś samotny kamyk, któremu trzeba pomóc. W końcu w domu zaczyna brakować miejsca. Rodzice są zaniepokojeni i kiedy tylko robi się cieplej, zabierają Astona nad wodę i pokazują mu kamienistą plażę.

„Kamyki Astona” to piękna, nastrojowa opowieść o mądrym i wrażliwym szczeniaku, który zauważa to, czego chyba nikt inny by nie zauważył – samotność i cierpienie kamieni. Opiekuje się nimi tak, jakby były żywymi istotami. Każdemu chce zapewnić ciepło i miejsce do spania. Kiedy mama nie chce nosić jego coraz większych znalezisk, Aston samodzielnie dźwiga do domu kolejne okazy lub ciągnie je po śniegu w futerale na skrzypce.

Przykładowe ilustracje


Gdy rodzice proponują mu rozstanie się z rodziną kamyczków, Aston musi podjąć bardzo ważną decyzję. I musi zrobić to sam. Czy dorośli zdołają nakłonić go, by zostawił swoje kamienie na plaży? A jeśli tak, czy Aston wróci do domu z pustymi rękami? W końcu zawsze znajdzie się jakiś samotnik, którym można, a nawet trzeba się zaopiekować...

Kiedy Aston dorośnie, na pewno będzie bardzo mądrym, dobrym i wrażliwym psem. Nie wiadomo tylko, jakie znaleziska wypełnią w przyszłości jego dom.

Przykładowe ilustracje


Dodatkowym atutem wzruszającej, ciepłej i mądrej opowieść Lotty Geffenblad są przepiękne ilustracje – w oszczędnej kolorystyce, o ciekawej kresce. Bohaterowie są dość dużych rozmiarów, obrazki ładnie wypełniają kolejne strony. Spojrzenie zatroskanego losem kamyków Astona jest tak rozczulające, że ma się ochotę przygarnąć go, razem z jego kamykami. Jest w nim troska, dojrzałość i determinacja, a także współczucie dla niedoli innych. Nawet kamieni.



Lotta Geffenblad, „Kamyki Astona” (oryg. Astons Stenar), tłum. Hanna Dymel-Trzebiatowska, EneDueRabe 2010, 28 s., cena: 24,90 zł.


Recenzja w nieco zmienionej wersji była opublikowana przeze mnie wcześniej w serwisach Wiadomosci24.pl oraz Biblionetka.pl.