poniedziałek, 15 lipca 2013

Czarny bez dobry na wszystko

Ellen Heidböhmer, „Czarny bez dla zdrowia i urody”
Czarny bez to nie tylko pospolity krzew o zniewalająco pachnących kwiatach i brudzących sokiem owocach. To również bardzo ważna roślina lecznicza, wykorzystywana w różnych krajach, ceniona także za wyjątkowe wartości smakowe. Kiedy byłam mała moja mama każdego roku przygotowywała sok z owoców czarnego bzu, idealny na jesienne i zimowe przeziębienia. Wtedy nie lubiłam jego cierpkiego smaku, a dziadek przynosił wciąż kolejne wiadra owoców do przerobienia... Dziś wracam do czarnego bzu i zaczynam doceniać jego właściwości zdrowotne oraz kosmetyczne, ale przede wszystkim wspaniały smak!

Czarny bez używany jest w medycynie naturalnej od stuleci. Często kojarzy się właśnie z sokiem na przeziębienie, ale ten niezwykły krzew ma o wiele więcej zastosowań. Możecie o nich poczytać m.in. w niektórych książkach dotyczących dziko występujących roślin jadalnych (kategoria chwasty i kwiaty) albo w publikacjach omawiających naturalne sposoby na zachowanie zdrowia i urody (np. „Wielka księga Hildegardy z Bingen”). Ale najbardziej wyczerpujący i pełny zestaw informacji o czarnym bzie znajdziecie w książkach poświęconych tylko tej jednej roślinie, np. w publikacji „Czarny bez dla zdrowia i urody” autorstwa Ellen Heidböhmer.

Na początku autorka przybliża historię czarnego bzu. Stosowali go m.in. Hippokrates i święta Hildegarda z Bingen, pisał o nim Gajusz Pliniusz Starszy, Tomasz z Akwinu, Paracelsus czy Blockwich. W Europie był określany mianem „chłopskiej apteczki”, ze względu na wszechstronne zastosowanie lecznicze – napotne, oczyszczające krew, przeciwskurczowe, przeciwwzdęciowe. Czarny bez pomagał przy kaszlu, a nawet zapaleniu płuc! Uśmierzano dzięki niemu bóle głowy czy zębów i wiele innych dolegliwości. Używali go nasi pradziadkowie, dziadkowie, rodzice. Z owoców robiono soki lub kompoty, a kwiatostany smażono w cieście albo pędzono z nich leczniczą wódkę. Ale ten cenny krzew miał także wiele zupełnie innych zastosowań – służył na przykład do wyrobu instrumentów, m.in. fletów. Podobno kołyska Jezusa była wykonana właśnie z drewna czarnego bzu. Germanie otaczali bez czcią i składali mu w ofierze chleb, mleko i piwo. Śląski obyczaj nakazuje uklęknąć, złożyć dłonie i poprosić roślinę o przebaczenie przed odłamaniem gałązki. Egipcjanie używali go do odstraszania owadów, a bogate rzymianki farbowały nim swoje włosy. Jak widać, wachlarz zastosowań czarnego bzu jest bardzo szeroki! I choć dziś żadna z pań raczej nie będzie w ten sposób zmieniać koloru włosów, to warto pamiętać o wprowadzeniu czarnego bzu do naszej współczesnej kuchni i apteczki.

Po krótkim historyczno-ciekawostkowym wprowadzeniu autorka opisuje występowanie czarnego bzu, jego wygląd oraz inne gatunki, radzi też kiedy i jak należy zbierać oraz suszyć różne elementy krzewu (liście, kwiaty, owoce, kora). Na kolejnych sześciu stronach prezentuje substancje zawarte w poszczególnych częściach czarnego bzu oraz ich działanie. Lista jest dość długa, ale przytoczę choćby kilka przykładów: owoce wzmacniają organizm, uspokajają, wychwytują wolne rodniki i mają działanie antywirusowe; liście obniżają ciśnienie krwi, zmniejszają opuchlizny, hamują procesy zapalne i wspomagają oczyszczanie organizmu z toksyn; kwiaty działają wykrztuśnie, stabilizują krwiobieg, chłodzą, mają działanie antywirusowe; natomiast kora wywołuje wymioty, ma silne działanie przeczyszczające, łagodzi ból i – stosowana zewnętrznie – wygładza skórę.

Kolejna część książki została poświęcona właściwościom leczniczym. Autorka opisała tu szczegółowo na jakie dolegliwości i choroby pomaga czarny bez i w jaki sposób należy go używać. Jeśli już Hippokrates określał tę roślinę mianem swojej podręcznej apteczki, to chyba warto wypróbować jej cudowną moc. Na początku tego rozdziału podane są przepisy na różne soki, herbatki, musy i wywary, wraz z dawkowaniem i sposobem użycia. Dalej zostały wymienione przykładowe schorzenia, w leczeniu których można wykorzystać czarny bez. Przy każdym znajduje się krótki opis dolegliwości oraz jej przyczyn, a także informacja o tym jak pomaga czarny bez (np. działa rozkurczowo, uspokajająco, łagodzi ból) i co możemy zrobić (np. przygotować herbatkę, użyć naparu, zastosować kompres). Jest tu m.in. astma, ból gardła, bóle zębów, egzema, gorączka, katar sienny, lumbago, miażdżyca, migrena, obrzmienie stóp, reumatyzm oraz zapalenie spojówek. Ta niesamowita roślina może też pomóc przy bezsenności, nerwowości, wzmocni odporność, poprawi wygląd skóry, a nawet będzie środkiem pierwszej pomocy przy użądleniach owadów, stłuczeniach, skaleczeniach, zwichnięciach czy poparzeniach słonecznych. Osobno zostało opisane użycie czarnego bzu przez matki karmiące oraz niemowlęta i małe dzieci. Aż trudno uwierzyć, że tak pospolity, niepozorny krzew może mieć tak wszechstronne lecznicze zastosowanie!

Druga połowa książki, określona mianem dodatku, zawiera przepisy kulinarne wykorzystujące czarny bez. Receptury zostały podzielone na kilka kategorii: przystawki (sałatki, zupy); dania główne (mięso, ryby, potrawy wegetariańskie, sosy i chutneye, octy i oleje, desery); wypieki (chleb, ciasta i torty, ciastka i ciasteczka); galaretki, konfitury i dżemy; napoje (woda i herbata, napoje mleczne i jogurty oraz soki, lemoniady i syropy, a nawet napoje alkoholowe). Jakie pyszności można przygotować z czarnego bzu? Na przykład chłodnik z kwiatu czarnego bzu na białym winie, pieczoną dziką kaczkę z sosem z owoców czarnego bzu, schab peklowany z czarnym bzem, kasztanami jadalnymi i węgierkami, medaliony z polędwicy sarniej w cieście jałowcowym z chutneyem z czarnego bzu albo knedelki z owocami bzu. Na deser smażone kwiaty na piance waniliowej, lody jogurtowe z kwiatów, muffinki z kwiatami, tort serowy z czarnym bzem, miniroladki truskawkowe na piance z kwiatów czarnego bzu czy słodkie bułeczki z mąki kukurydzianej z kwiatami. Do tego chleb z kwiatami, jesienny dżem z czarnym bzem, galaretka z bzu i jabłek z cynamonem, bzowe lemoniady oraz poncz z grejpfrutów i czarnego bzu. A na koniec wino musujące z kwiatów, które niegdyś było podobno miarą doskonałości pani domu.

Przepisy są dość różnorodne, proste i bardziej wyszukane, łatwe i szybkie oraz trudniejsze i wymagające dłuższych przygotowań. Na początku kulinarnego dodatku został podany spis potraw, od razu rzuca się w oczy, że najwięcej jest dań mięsnych oraz deserów. Trochę szkoda, że jest tu tak mało posiłków wegetariańskich. Jeśli nie podano inaczej, przepisy są przewidziane dla czterech osób. Listy składników są przejrzyste, opisy zrozumiałe. Nie powinniście mieć problemu z gotowaniem według tych receptur, choć niektórych może zniechęcić ilość pracy przy takich złożonych daniach, jak np. plaster golonki w marynacie z czarnego bzu z piure z groszku czy pierożki ziemniaczano-twarogowe z ragoût z czarnego bzu. Ale na wyjątkowe okazje warto zaszyć się w kuchni na dłużej i oczarować gości przysmakami z bzem. Dla równowagi znajdziecie tu również kilka łatwych, błyskawicznych i niedrogich dań, m.in. zupę melonową z musem z kwiatów czarnego bzu, befsztyk z sosem bzowym czy omlet z kwiatami. I oczywiście różne dodatki, jak relish z owoców czarnego bzu albo bzowy ocet balsamiczny lub olej. Łącznie ponad osiemdziesiąt kulinarnych pomysłów, plus receptury na lecznicze herbatki, napary oraz inne specyfiki.

W górnej części każdej strony widnieje kolorowy pasek z tytułem danej części, odpowiadający oznaczeniom zastosowanym w szczegółowym spisie treści na początku książki. Dzięki temu łatwo można się zorientować, w którym momencie publikacji jesteśmy. Materiał ilustracyjny jest raczej ubogi. Jest tu kilka zdjęć krzewów czarnego bzu oraz, gdzieniegdzie, różnych innych składników używanych akurat przez autorkę (np. cytryna, sałata). Pojawiają się także fotografie ludzi, głównie kobiet, oddających się relaksowi, gotujących czy... ziewających. Najczęściej ilustrują fragmenty dotyczące zdrowia i kosmetyki. Okładka książki jest miękka, papier grubszy, matowy. Estetycznie raczej na przeciętnym poziomie. Niestety nie ma w książce zdjęć gotowych potraw, ale być może wynagrodzi wam to duża liczba dość ciekawych przepisów. Na takie publikacje, nawet jeśli wizualnie pozostawiają wiele do życzenia, zawsze spoglądam łaskawszym okiem. W tym przypadku liczy się propagowanie cennej wiedzy, przypominanie o tym, jakie dobra, przez większość z nas zapomniane, skrywają nasze ogrody, parki, lasy i łąki.

Na niektórych stronach pojawiają się kolorowe ramki z ważnymi poradami i ciekawostkami. Zdziwiło mnie jednak, że trujące właściwości czarnego bzu nie zostały właśnie tak wyróżnione... Nie wolno jeść owoców zielonych lub tylko częściowo wybarwionych, powinny być ciemne na całej powierzchni, ponieważ w niedojrzałych owocach znajduje się trująca sambunigryna. Należy szczególnie uważać podczas spożywania owoców na surowo, a najlepiej zawsze poddawać je obróbce termicznej w temperaturze co najmniej 80°C – wtedy szkodliwy glikozyd ulega rozkładowi. Może brzmi to trochę odstraszająco, ale nie ma się czego bać! Dojrzałe, ładnie wybarwione owoce nie są szkodliwe. Przygotujcie z nich sok, dżem, kompot, nadzienie do pierogów albo ciasto. Z kwiatów zróbcie racuchy lub wino, a z liści i kory lecznicze napary. Jest tyle możliwości! Na pewno gdzieś w pobliżu waszego domu rośnie bzowy krzew. Ma tak niewielkie wymagania, że w czasie wojny potrafił przetrwać pod gruzami, co świadczy również o niezwykłej sile i wytrzymałości. Sezon na kwiaty powoli się kończy, ale już jesienią pojawią się owoce. Naprawdę warto skorzystać z mocy tej rośliny. I poznać jej wyjątkowy smak.


Ellen Heidböhmer, „Czarny bez dla zdrowia i urody” (oryg. Heilpflanze Holunder), RM 2010, 96 s., cena 29,90 zł.