poniedziałek, 19 stycznia 2015

Nie tylko dla (mam) alergików

Katarzyna Jankowska, „Mama alergika gotuje. Tradycyjnie”
Nie jestem mamą małego alergika, ale karmię ukochanego dorosłego, w dodatku niezwykle wybrednego. W naszej kuchni nie ma glutenu, cukru, miodu, syropów, krowiego nabiału (kozi pojawia się okazjonalnie), mięsa (poza rybami raz w miesiącu), czekolady ani kakao, słodkich owoców (właściwie są tylko cytryny, grejpfruty, maliny i jagody) ani żadnego przetworzonego jedzenia ze szkodliwymi E-dodatkami. Problematyczny jest ryż, kukurydza i ziemniaki. Problematyczne jest to, co smażone na głębokim oleju i na patelni. Wybredność obejmuje natomiast niemal wszystkie warzywa, w tym strączkowe, kaszę quinoa oraz rozmaite formy dań, np. nieprzecierane zupy czy gulasze. Uff, nie wie co to wyzwania kulinarne ten, kto nie musiał mierzyć się z czymś podobnym. Ale gotowanie z tyloma „ograniczeniami” daje naprawdę dużo satysfakcji, kiedy uda się przyrządzić coś pysznego i zdrowego, co mały lub duży alergik zje ze smakiem. I nawet niealergikom przypadnie do gustu. Katarzyna Jankowska, autorka blogu Mama Alergika Gotuje i wydanej niedawno debiutanckiej książki o takim samym tytule, wie o tym doskonale!

Rynek książek kulinarnych poświęconych zdrowemu odżywianiu kwitnie, na szczęście także nasz rodzimy. A od niedawna w księgarniach pojawia się coraz więcej publikacji na temat diety bezglutenowej, bezmlecznej oraz innych „bez”. Coraz większa liczba Polaków zmaga się z rozmaitymi alergiami pokarmowymi i zaczyna w nich widzieć przyczyny swoich dolegliwości lub chorób. Zaczynamy interesować się innymi sposobami odżywiania albo z powodu konkretnych zaleceń medycznych, albo dlatego, że chcemy uniknąć problemów zdrowotnych w przyszłości. Ale jak gotować, kiedy tylu rzeczy nie można jeść? Niektórzy próbują sami wymyślać nowe, odpowiednio skonstruowane dania, inni przeczesują internet w poszukiwaniu inspiracji, a jeszcze inni z niecierpliwością wyczekują książek ze sprawdzonymi przepisami, które mogliby wykorzystać w swojej kuchni. Należę do wszystkich trzech grup, ale do książek kulinarnych żywię wyjątkowo ciepłe uczucia. Portale i blogi kulinarne natychmiast porzucę na rzecz dobrych książek, które spełnią moje oczekiwania. Jeśli spełnią... Książka „Mama alergika gotuje. Tradycyjnie” to jedna z tych publikacji, na które czekałam i w których pokładałam duże nadzieje. Czy jestem usatysfakcjonowana? I tak, i nie.

Katarzyna Jankowska, „Mama alergika gotuje. Tradycyjnie”
Publikacja rozpoczyna się od spisu treści, z którego dowiadujemy się, że przepisy zostały podzielone na siedem kategorii: śniadania (15 przepisów), zupy (13), dania z warzywami (20), dania z mięsem (15), dania z owocami (8), desery (11) oraz dodatki (14). Przy każdym przepisie znajdują się kolorowe oznaczenia informujące, jakich składników alergizujących w nich nie ma (bez glutenu, bez cukru, danie wegańskie). Po spisie treści następuje jednostronicowy wstęp od autorki, a następnie równie krótki, choć wydrukowany mniejszą czcionką, wstęp prof. Macieja Kaczmarskiego pt. „Alergia pokarmowa – narastający problem zdrowotny”. Kolejne dwie strony to informacje „Z poradnika mamy alergika” (np. co zrobić, gdy okaże się, że masz w domu alergika, czego pozbyć się z kuchni, gdzie kupować produkty, jakie książki na temat alergii warto przeczytać) oraz sześć stron poświęconych diecie eliminacyjnej w przypadku alergii na mleko, jajka, orzechy, pszenicę i gluten oraz ryby. Jankowska pisze, czego unikać, pod jakimi postaciami (i określeniami producentów) mogą kryć się wymienione alergeny w spożywczych gotowcach i obszernie wyjaśnia jakich zamienników można użyć w kuchni. Na koniec części wstępnej zostały zamieszczone dwie strony na temat źródeł wapnia, żelaza i magnezu w diecie alergika. Publikację zamyka bibliografia, wykaz przypisów, alfabetyczny indeks potraw i podziękowania.

A teraz to, co najważniejsze w środku, czyli przepisy! Każdy został opatrzony krótkim komentarzem autorki, graficznym oznaczeniem alergenów, których nie zawiera oraz informacjami o czasie przygotowania i liczbie sztuk/porcji. Niżej widnieje lista składników i sposób przygotowania, wyliczone od kropek. Do tego wskazówki MAG i porady od dietetyka, również w punktach. Dużo tych kropek... Przy niektórych przepisach pojawia się dopisek, że na blogu można znaleźć więcej wariacji, np. na naleśniki czy warzywne placuszki. Trochę szkoda, że autorka ponad 600 przepisów nie zamieściła ich w książce więcej...

Owsianka z jabłkiem i borówkami
Co smacznego proponuje Jankowska? Proste, domowe potrawy. Na śniadanie naleśniki orkiszowe, placuszki z kaszy manny, placuszki owsiano-jaglane z bananami, omlet ze szpinakiem i pieczarkami albo batoniki energetyczne. Na pierwsze danie zupy, takie jak chłodnik z buraków, lane kluski na rosole, krem z marchwi z pomarańczą czy krem szpinakowy z batatem. Na drugie danie kilka rodzajów pierogów (orkiszowych oraz bezglutenowych), krokiety orkiszowe z pieczarkami, pizzę orkiszową razową na drożdżach oraz pizzę gryczaną bez drożdży, placki ziemniaczane, kluski śląskie, gołąbki z ziemniakami i kaszą gryczaną, ciecierzycę „prawie po bretońsku”. A dla mięsożerców m.in. kotlet schabowy w panierce, królika w cebulce z szafranem, polędwiczki wieprzowe z karobem oraz pasztet z indyka i pasternaku.

Teraz czas na coś słodkiego. Przepisów deserowych jest w książce niewiele, co bardzo mnie zasmuciło. Brakuje szczególnie wypieków (także wytrawnego lub neutralnego pieczywa, z którego można zrobić kanapki). Łasuchy mogą przyrządzić sobie takie desery, jak np. orkiszowe racuchy drożdżowe z gruszkami, knedle ze śliwkami, orkiszowe naleśniki karobowe, kasza jaglana zapiekana z gruszkami, gofry jaglane ze słonecznikiem, kisiel malinowy, sorbet z rabarbaru, ciasteczka owsiano-daktylowe albo rurki z kremem. Na końcu znalazły się dodatki, a wśród nich m.in. przydatne przepisy bazowe na makaron, sos beszamelowy, mleka roślinne, śmietanę owsianą, masło klarowane i wywar warzywny.

Pyzy ziemniaczane z mięsem
Mnie spośród wszystkich 100 przepisów najbardziej spodobał się jogurt owsiany z probiotykiem oraz inuliną, który na pewno wypróbuję! Osoby będące na diecie bezglutenowej muszą uważać na przepisy z użyciem mąki orkiszowej, która zawiera gluten. Na okładce książki widnieje informacja, że w środku znajduje się 78 przepisów bezglutenowych. Według oznaczeń w spisie treści jest ich 74. Przeglądając przepisy, naliczyłam 20 z glutenem (z mąką orkiszową), więc bezglutenowych byłoby 80 (a właściwie 82, ponieważ w dwóch przypadkach orkisz można zamienić na zalecaną przez autorkę mąkę naturalnie bezglutenową).

Wrócę teraz do „i tak, i nie”. Tak, ponieważ MAG wykonała ogromną pracę, gromadząc na swoim blogu tak dużą liczbę przepisów wymagających często nie lada gimnastyki produktowej i technicznej. Tak, ponieważ częścią tych przepisów podzieliła się w książce. Tak, ponieważ gotowanie bez jajek bywa naprawdę trudne. Wbrew pozorom bez nabiału całkiem nieźle można sobie w kuchni poradzić, ale brak jajek to wyzwanie, zwłaszcza w wypiekach (choć tych akurat w książce prawie nie ma). Ale tak – za bezjajeczne ciasta pierogowe i naleśnikowe, kluski, placuszki oraz gofry. Tak – za używanie jednorodnych, czystych mąk naturalnie bezglutenowych zamiast gotowych mieszanek, niejednokrotnie komponowanych na bazie skrobi pszennej bezglutenowej. Tak – za uratowanie niejednego obiadu czy deseru dla alergika, którego mama nie ma pomysłu, co i jak przyrządzić. Tak – za propagowanie zdrowego odżywiania i dobrej jakości, nieprzetworzonych produktów. Tak – za pasję!

Dużo plusów, a jakie minusy? Około 50 proponowanych przez autorkę przepisów to receptury naturalnie bezglutenowe. Niemal połowa zawartości książki i większość bezglutenowych propozycji. Około 30 receptur naturalnie nie wymaga użycia jajek. Z kolei mleko zwierzęce jest po prostu zastępowane mlekiem roślinnym, co nie sprawia większego problemu. Trudniej jest zastąpić masło czy twaróg, ale takich przepisów tu nie ma. Zabrakło mi choćby kilku bardziej skomplikowanych, ciekawszych receptur, trudniejszych technicznie, których nie wymyśli niedoświadczony „Kowalski”. Na blogu takie są, w książce niestety nie ma. Zabrakło mi również pieczywa i oczywiście deserów w postaci ciast oraz ciasteczek.

Pierwsza książka MAG jest bardzo prosta i codzienna. Dla wielu osób będzie to plusem, ale dla tych, którzy potrzebują już pewnego urozmaicenia, może nie być do końca satysfakcjonująca. Ja w książkach kulinarnych i na blogach szukam sprawdzonych receptur na takie dania, których przyrządzanie sprawia mi największą trudność. Tutaj niewiele takich znalazłam. Ale, podkreślam raz jeszcze, każdy ma inne potrzeby, inne oczekiwania, inne pokarmowe ograniczenia. Warto zapoznać się ze spisem dań, przejrzeć kilkanaście przepisów, używane przez Jankowską składniki i ocenić, czy książka akurat dla nas będzie przydatna. Czy odpowiada nam stosunek przepisów naturalnie bezglutenowych i naturalnie bezjajecznych do tych, z których alergeny te musiały zostać wyeliminowane.

Publikacja została wydana w dwóch wersjach oprawy – miękkiej i twardej. Posiadam egzemplarz w twardej. Format jest duży (24,5 x 21 cm), papier biały, kredowy. Książka ciężka. Ze względów praktycznych do gotowania wybrałabym jednak wersję w miękkiej oprawie, choć plusem twardej jest to, że publikacja nie zamyka się po otwarciu i można z niej swobodnie korzystać w trakcie gotowanie. Plus należy się również za zdjęcia przy każdym przepisie. Całostronicowa fotografia zawsze jest po lewej stronie, a opis dania po prawej. Dużo tu kolorowych wyróżnień – na górze przy nazwie rozdziału i na brzegu kartki, kolorowe są nazwy przepisów, minuty i sztuki, wyliczające kropki i rysunkowe ozdobniki. Kolorowe są komentarze autorki przy składnikach i opisie przygotowania oraz tekst od dietetyka. Projekt graficzny przywodzi na myśl książki kucharskie dla dzieci, ale może właśnie taki był zamiar wydawcy – zachęcić małych alergików do gotowania z rodzicami... Szkoda, że lista składników została wydrukowana mniejszą czcionką niż pozostałe teksty. Jeśli dodać do tego kolory, pogrubienia w tekście dietetyka, kursywę, kropki i ozdobniki – wszystko na jednej stronie – robi się niepotrzebny edytorski miszmasz. Prostota, minimalizm i przestrzeń – tego zabrakło w odniesieniu do projektu graficznego.

Z mieszanymi uczuciami, ale też z jeszcze większą niecierpliwością będę wyczekiwać kolejnej książki Jankowskiej, zapowiadanej na wiosnę. Mają znaleźć się w niej przepisy na wyjątkowe okazje, więc tym razem liczę na dużo smakowitych i zdrowych słodkości bezglutenowo-bezcukrowych. Po pierwszej książce czuję w tej materii duży niedosyt… Ale jestem pewna, że MAG jeszcze wiele dobrego wyczaruje!


Katarzyna Jankowska, „Mama alergika gotuje. Tradycyjnie”, Edipresse Polska 2014, 224 s., cena 24,99 zł (miękka okładka) lub 34,99 zł (twarda okładka).