poniedziałek, 11 lutego 2013

Palikot w kuchni

Janusz Palikot, „Kuchnia Palikota. Sposób na sukces”
Gotować każdy może i każdy może wydać własną książkę kucharską. Robią to aktorzy, pisarze, celebryci. Do grona autorów kulinarnych dołączył niedawno również Janusz Palikot, pierwszy gotujący polityk. Jeśli ciekawią was ludzie z pasją i niebanalnymi pomysłami, nie tylko na potrawy, ceniący wyrafinowaną prostotę smaku i dbający o zdrowotny aspekt posiłków, a przy tym zwracacie dużą uwagę na estetykę publikacji – „Kuchnię Palikota” warto wziąć do ręki. A najlepiej zabrać ze sobą do domu. Kto powiedział, że polityk nie może dobrze gotować, a przy tym świetnie się bawić?

W ostatnim czasie mieliśmy prawdziwy wysyp książek kulinarnych sygnowanych przez różnej maści gwiazdy i znane osobistości. O niektórych już pisałam, inne czekają na swoją kolej. Głośno było o książce Marty Grycan, która nie jest znowu taka najgorsza... Z chłodnym przyjęciem (i słusznie) spotkała się Magda Gessler, a z nieco lepszym (zasłużenie) jej „podopieczna” z MasterChefa Basia Ritz. Jak w tym gronie wypada pierwszy polski gotujący polityk, czy też – pierwszy polityk, który wydał własną książkę kucharską? Całkiem nieźle! Rzekłabym nawet, że bije konkurencję na głowę! Przepisów jest tu niewiele i w większości są dość proste, ale za to skomponowane z finezją i pięknie podane. Książkę ogląda się i czyta z dużą przyjemnością. Jest dopracowana niemal w każdym szczególe. Na tylnym skrzydełku okładki autor napisał kilka słów o sobie, bardzo krótko – o tym jak narodziła się jego miłość do jedzenia i do filozofii, jak rozpoczął swoją karierę biznesową oraz polityczną. A także o tym, dlaczego napisał tę książkę: „Napisałem ją, bo mnie szlag trafia na widok schabowego z ananasem i pomidorowej z ryżem”. Jeśli nie schabowy i pomidorowa, to co?

Jedno z nielicznych zdjęć autora w książce
O tym, że Janusz Palikot gotuje i naprawdę lubi to robić być może już słyszeliście. Ale czy wiecie, że jest wegetarianinem i że w swoje kuchni używa bardzo mało soli, a czasem nie dodaje jej do potraw w ogóle? Robi nalewki bez cukru. Zdecydowanie propaguje zdrowy sposób odżywiania, proste połączenia składników i niewielką ich liczbę w jednym daniu. Kolorowe warzywa królują na talerzach, a do tego grzyby (zwłaszcza kurki i prawdziwki), świeże zioła, aromatyczne przyprawy, dobra oliwa. Palikot wybiera niepaloną kaszę gryczaną, której nie spotkałam dotąd w zbyt wielu książkach kucharskich, choć sama używam jej od dawna. „Kuchnia Palikota” wygląda naprawdę nieźle!

Na samym początku został zamieszczony przejrzysty spis treści, legenda zastosowanych w książce oznaczeń graficznych znajdujących się przy recepturach (śniadanie, przystawka, zupa, risotto, makaron, danie główne, deser, nalewka) oraz kilka reguł – zamiast wstępu (np. „Gotuj tylko wtedy, kiedy masz ochotę i sprawia Ci to radość!” albo „Lepiej czegoś nie dogotować, niż przegotować!”). Może reguły te nie będą dla bardziej zaawansowanych kucharzy niczym odkrywczym, ale czasem warto powtórzyć raz jeszcze to, co wydaje się oczywiste, a jednak nie każdy o tym pamięta... A nawet jeśli pamięta, to niekoniecznie się do tego stosuje. Palikot na pewno cieszy się gotowaniem – widać to w jego książce, w tekstach i zdjęciach potraw. Przepisy zostały podzielone na cztery kategorie czasowe: 10 minut, 20 minut, 30 minut, godzina i więcej. A na dokładkę – nalewki. Przy każdym przepisie znajdziecie liczbę porcji, listę składników (często bez podawania dokładnych ilości – początkującym może to sprawiać trudność, ale w domyśle ma zapewne rozwijać kreatywność i wyczucie smaku, indywidualnych proporcji) oraz dokładny opis przygotowania, rozpisany na poszczególne kroki. Przy wielu potrawach znajdują się dodatkowe porady, na przykład dotyczące doboru odpowiedniego wina. Nie zabrakło także dużych zdjęć ilustrujących większość receptur. Fotografii samego autora jest zaledwie kilka i za to należy się duży plus.

Sałatka z ciepłą cukinią
Czego można skosztować w kuchni Palikota? Jeśli czasu jest mało, tylko dziesięć minut, polityk proponuje jajka sadzone na zielonym (z pięknym zdjęciem!), placki z cukinii (składniki: cukinia, oliwa, jajko), różne bruschetty – m.in. ze szpinakiem, fasolą albo kurkami, młode pory (kolejna śliczna stylizacja dania) czy sałatkę z ciepłą cukinią. W dwadzieścia minut można przyrządzić różne rodzaje risotto, np. z wędzonym węgorzem, kwiatem cukinii lub... chlebem i szprotkami. Jest tu również przepis na risotto dla Magdy Środy – z koprem włoskim, parmezanem i czarnym pieprzem. Do tego nietypowy deser z prawdziwkami lub – dla mniej odważnych – „smak dzieciństwa”, czyli owoce leśne podane z ryżem gotowanym na mleku owsianym z wanilią. Autor jadł podobny deser w trzygwiazdkowej francuskiej restauracji, ale w jego wersji danie jest o wiele tańsze. Kto z nas nie pałaszował w młodości mlecznego ryżu z owocami...? Klasyka. Dla osób mających na gotowanie całe pół godziny Palikot proponuje m.in. penne z ziemniakami, czyli włoski bigos, zupę kurkową, krupnik z rozmarynem albo ryż z curry.

Risotto dla Magdy Środy
Godzinę i więcej zajmuje przygotowanie takich pyszności, jak niezwykle intrygujący piróg biłgorajski czy biały barszcz lwowsko-biłgorajsko-lubelski babci Czesi (z brokułem, kalafiorem, fasolką szparagową i zapiekanym białym serem) – cały garnek pożywnej zupy za dwadzieścia pięć złotych. Pojawia się tu również niezwykle ważny w każdej kuchni wywar warzywny oraz coś na słodko, czyli ciasto babci Krysi, które „wizualnie bardzo źle wygląda”, ale podobno smakuje fenomenalnie. Ciasto wcale nie wygląda źle, wręcz przeciwnie! Ale na zdjęciu zdaje się mieć jednak inne ułożenie „warstw” niż to sugerowane w opisie – w tekście są dwie warstwy kremu, na zdjęciu widać jedną. Wśród składników widnieje margaryna oraz prawie cała szklanka cukru pudru, co autor kwituje zamkniętym w nawias okrzykiem „(aj, boli!)”. Każdemu zdarzają się drobne dietetyczne grzeszki... A ciasto babci Krysi na pewno warte jest spróbowania. Na koniec kilka nalewek – orzechówka, dereniówka/rokitnik/głogówka, sosnówka oraz piołunówka. Wszystkie bez cukru! Następnie jeszcze alfabetyczny indeks przepisów oraz trzy strony na własne notatki.

Piękne kolory, oryginalne tło, elegancka zastawa...
Łącznie znajdziecie tu ponad pięćdziesiąt smakowitych przepisów. Właściwie to niewiele... Ubolewam, że autor nie podzielił się z czytelnikami większą liczbą swoich kulinarnych pomysłów. Jeżeli w kuchni radzicie sobie całkiem nieźle i preferujecie skomplikowane, wieloskładnikowe receptury, przepisy Palikota mogą was nie usatysfakcjonować, zwłaszcza za cenę niemal sześćdziesięciu złotych. Ale jeśli cenicie sobie prostotę posiłków, radość pichcenia i biesiadowania oraz pięknie wydane książki – ta publikacja będzie dla was idealna. Zdjęcia stoją na bardzo wysokim poziomie. Może w kilku przypadkach nie do końca oddają to, co jest w treści (np. carpaccio ze świeżych borowików – opis sugeruje posypanie grzybów grubo zmielonym czarnym pieprzem, a na zdjęciu widzimy pieprz czerwony w całych kulkach), ale to niewielki mankament.

Ciasto babci Krysi, które moim zdaniem wcale nie wygląda źle!
Przy niektórych przepisach podany jest koszt potrawy, raczej nieduży i realny. Choć uważam, że ulubioną owsiankę autora można przygotować taniej niż za siedem złotych za porcję, nawet zakładając najwyższą jakość produktów (wiem, bo owsiankę również uwielbiam i często przygotowuję). Do owsianki Palikota mam jeszcze uwagę – autor używa płatków owsianych i siemienia lnianego, przy czym siemienia jest dwa razy więcej niż płatków. Przy tak dużej porcji siemienia warto pomyśleć nad zmieleniem większości ziaren, wtedy organizm będzie mógł skorzystać z całego ich dobrodziejstwa. Siemię jedzone w całości po prostu przez nas... „przeleci”. Jeszcze jedną rzecz odebrałam ze zdziwieniem, mianowicie dopisek przy przepisie na niepaloną kaszę gryczaną z jajkiem przepiórczym i sałatą: „Jeśli przynajmniej raz w roku jeździsz do Turcji, Egiptu lub Indii, kup dużą ilość ziół, a danie będzie bardzo tanie”. Tanie będzie również wtedy, kiedy kupimy zioła w Polsce – wcale nie trzeba ich przywozić z egzotycznych wycieczek. Tym bardziej, że potrzebujemy niewielkich ilości. W przepisie mowa jest zresztą nie o ziołach, lecz przyprawach (ziele angielskie, anyż, goździki, imbir, cynamon, kardamon). Tyle uwag. Do niczego więcej nie mogę się „przyczepić”.

Sosnówka, do zrobienia tylko w maju
Zachwycam się natomiast szatą graficzną (projekt Magdaleny Heliasz). Dużo jest w tej książce światła i ładnych, czystych zdjęć (wykonał je Tomek Zięciowski, a potrawy stylizowała Ania Zięciowska). Rolę ozdobników spełniają także oznaczenia rodzaju potraw, pomarańczowe wstawki oddzielające poszczególne rozdziały, a nawet pomarańczowa nitka, którą zszyto poszczególne składki, zaskakująca, przyjemnie kontrastująca z kredową bielą papieru. Jest także pomarańczowa tasiemka służąca jako zakładka. Niezwykle elegancki i bardzo praktyczny drobiazg. Książka jest raczej cienka – ma niecałe sto sześćdziesiąt stron, ale gruby papier i duże wymiary (19,5x25,5 cm) powodują, że jest dość ciężka, nawet mimo miękkiej okładki. Miło jest trzymać ją w ręku i przeglądać. Dla miłośników prostej i szybkiej wegetariańskiej kuchni, osób celebrujących posiłki oraz życie i lubujących się w ładnych przedmiotach „Kuchnia Palikota. Sposób na sukces” będzie trafionym zakupem.

W czasie premiery książki Janusz Palikot napisał na swoim blogu, co następuje: „Dziś rusza w świat moja nowa książka. (...) Książka energetyczna, pokazująca, że gotowanie jest łatwe! Książka napisana z miłości do jedzenia i z niezgody na jęczenie, że to takie trudne i czasochłonne. Nie jest! Można w 10, 20 lub 30 minut zrobić świetne jedzenie bez wysiłku! To jedzenie zdrowe, a przy tym smaczne! Służby zdrowia tak łatwo my, obywatele, nie zmienimy, a możemy zmienić nasze jedzenie i przez to nasze zdrowie. Nic nie rezygnując z radości jedzenia? Kiedy ciało jest spokojne to spokojny jest też umysł, a wówczas możliwy jest sukces!”. I rzeczywiście jest energetycznie, łatwo i z miłością, a przy tym gustownie i bez pyszałkowatości. Zamiast więc siedzieć przed telewizorem i codziennie irytować się poczynaniami polityków, lepiej zajrzyjcie do książki kucharskiej Palikota i ugotujcie sobie coś dobrego. Na pewno wyjdzie to wam na zdrowie!


Janusz Palikot, „Kuchnia Palikota. Sposób na sukces”, KikiMora 2012, 156 s., cena 59 zł.