czwartek, 31 października 2013

Rozmarynka w Paryżu

Kathryn Littlewood, ,,Szczypta magii. Magiczna cukiernia”
Obliżcie ślinkę i uspokójcie skołatane serce, które nie mogło się doczekać, co będzie dalej. Oto jest! Kolejny tom przygód Rozmarynki Szczęsnej i jej niezwykłej rodziny. Znowu zaglądamy do zaczarowanej cukierni w Klęskach Zdroju, ale tylko na momencik. Akcja „Szczypty magii” szybko przenosi się z rodzinnego miasta bohaterów do Meksyku, a następnie do Paryża, gdzie Róża będzie próbowała odzyskać skradziony przez podstępną ciotkę Lily „Almanach wiedzy kulinarnej Szczęsnych”. Kapitalna przygodowa powieść dla młodzieży, trzymająca w napięciu do ostatniej kropki. A do tego niezwykle zabawna, smakowita i okraszona kilkoma nowymi, sympatycznymi postaciami. Lektura na jeden kęs. Gwarantuję, że nie zostawicie ani okruszka!

Pierwszy tom opowieści o rodzinie Szczęsnych, w polskim tłumaczeniu znany pod tytułem „Magiczna cukiernia”, zagościł w naszych księgarniach ponad cztery miesiące temu. Jego przeczytanie zajęło mi zaledwie czas trwania kilku pieśni. Wprost nie mogłam się doczekać zakończenia, a później kolejnego tomu! „Szczypta magii” rozpoczyna się dziewięć miesięcy później, od wizyty w sklepie. Rozmarynka zauważa na półce rząd pudełek z reklamowanym w telewizji Czarodziejskim Składnikiem Lily. Jej ciotka stała się sławna po tym, jak wykradła Szczęsnym „Almanach...” i zaczęła intensywnie z niego korzystać. Ma własny program kulinarny, książki, a serie naczyń i przyrządów kuchennych zdobi jej podobizna. Ale wciąż ma apetyt na więcej! Zaniepokojona Bella Szczęsna, mama Róży, wykupuje cały zapas CSL. Razem z córką wypróbowuje w cukierni wszystkie przepisy z programu Lily le Fay, dodając tajemniczy Składnik, wedle zaleceń ciotki, do każdego deseru. Podczas gotowania w kuchni unosi się złowrogi szept, więc bohaterki boją się skosztować tych dziwacznych wytworów. Jak sprawdzić, czy są szkodliwe? Wszelkie wątpliwości rozwiewa najmłodsza Pietrusia, zjadając ukradkiem całą blachę biszkoptu. Nagle dziewczynka zaczyna mówić jak dorosła, wychwalając przy tym pod niebiosa ciotkę Lily i jej kunszt kulinarny...

Nie ma innego wyjścia – Szczęśni muszą odzyskać skradzioną księgę, by odczarować Pietruszkę, przywrócić uśmiech na poszarzałych twarzach mieszkańców Klęsk Zdroju i ocalić ludzkość od niecnych planów żądnej władzy krewnej. Aż strach sobie wyobrażać co się stanie, gdy wszyscy zaczną gotować według jej przepisów, w dodatku z Czarodziejskim Składnikiem. Cały świat będzie jadł jej z ręki! Rodzina wymyśla sprytny plan: podczas kręcenia kolejnego odcinka telewizyjnego programu kulinarnego Lily przebrana Różyczka wyzywa ciotkę na pojedynek. Mają zmierzyć się podczas Gali des Gâteaux Grands w Paryżu. Jeśli wygra Róża, ciotka odda „Almanach...” i wycofa ze sprzedaży swój tajemniczy Składnik. Sławna Lily le Fay nie może odmówić, ponieważ wyzwanie zostało rzucone na oczach widowni i, oczywiście, przed kamerami. Zresztą jest pewna zwycięstwa, ma przecież magiczną księgę! A dwunastoletnia Rozmarynka w panice zaczyna się zastanawiać, jak ma wygrać z przebiegłą krewną. Ale... od czego jest rodzina! Szczęśni lecą do Meksyku, do dawno niewidzianego praprapradziadka Baltazara, który jest w posiadaniu drugiego egzemplarza „Almanachu...”. Kłopot w tym, że jego egzemplarz napisany jest w języku sarańskim, który tylko dziadek potrafi rozszyfrować, a tłumaczenie idzie mu bardzo powoli.

W cukierni Baltazara, zupełnie innej niż ta w Klęskach Zdroju, mieszka gadający kot, Asparagus Zielony, zwany Gusem, który swego czasu pożarł blachę trajkoczących herbatników z cheddarem i od tej pory buzia mu się nie zamyka. Nie ma jednak czasu na długie pogawędki, więc cała rodzina, łącznie z praprapradziadkiem i gadającym kotem, wsiada do samolotu i wyrusza do Paryża. Tam zaczyna się prawdziwa przygoda! Szczęśni przylatują prosto na spotkanie informacyjne dotyczące udziału w Gali, gdzie spotykają wielkich cukierników z całego świata oraz pomysłodawcę konkursu i prowadzącego, szefa kuchni-celebrytę Jean-Pierre’a Jeanpierre’a. Imię i nazwisko tej postaci to prawdziwy majstersztyk! Śmiałam się za każdym razem, gdy pojawiało się na kartach książki. Zasady konkursu są proste – codziennie rano Jean-Pierre Jeanpierre ogłosi temat dnia, później uczestnicy mają godzinę na znalezienie jednego dodatkowego, wyjątkowego składnika i następną godzinę na przygotowanie najwspanialszego deseru. Jednoosobowe jury, w osobie wiadomo kogo, oceni cukiernicze dokonania zawodników i dokona eliminacji najsłabszych. W piątym, ostatnim etapie, zmierzą się tylko dwaj cukiernicy.

Ciotka Lily oszukuje jeszcze przed rozpoczęciem rywalizacji, podrzucając do każdego stanowiska swój Czarodziejski Składnik. Dziadek na bieżąco tłumaczy przepisy z sarańskiej wersji „Almanachu...”, Róża uczy się ich na pamięć, a Tymek zamiast pomagać jej podczas gotowania, szczerzy się do startujących w konkursie bliźniaczek Desjardins. Cała rodzina, razem z Gusem i spotkaną w Paryżu myszką Jacqueline, rusza na łowy, w poszukiwaniu niezbędnych, magicznych ingrediencji. Słodkie szepty zakochanych zmieszane z masłem migdałowym, sekret kryjący się za uśmiechem Mona Lizy, życzenie ducha albo rumieniec prawdziwej królowej to tylko kilka przykładów. A czasu jest niewiele! Bohaterowie przeżywają mnóstwo przygód, przeważnie mrożących krew w żyłach. Schodzą do paryskich katakumb z tortem urodzinowym dla ducha, o północy tańczą z niebezpiecznymi gargulcami z katedry Notre Dame i zakradają się na Piętro Fantazji, do tajnego apartamentu ciotki Lily i jej dziwacznego pomocnika Jeremiasza, w którym znajduje się „Almanach wiedzy kulinarnej Szczęsnych”. Czy rodzinie uda się wykraść księgę? Czy Rozmarynka zdobędzie najważniejszy składnik i wygra Galę des Gâteaux Grands? Czy ciotka Lily dotrzyma słowa? Czy historia zakończy się pomyślnie dla Szczęsnych? Co się stanie z dziadkiem Baltazarem, kotem i myszką? O tym przekonajcie się sami.

Książkę czyta się bardzo przyjemnie i szybko. Starszym dzieciom (oraz dorosłym) wystarczy kilka godzin. Styl Kathryn Littlewood jest lekki, dostosowany do poziomu młodych odbiorców. Mimo iż historia pełna jest mnożących się niebezpieczeństw, mrocznych zakamarków i osobliwych ingrediencji, nie brak w niej również wspaniałego humoru. Niezwykle barwną postacią jest wspomniany już kot Gus, szkocki zwisłouchy i rasowy kpiarz, ale najbardziej śmiałam się z przemów „dorosłej” Pietrusi. Wręcz czekałam, kiedy znowu coś powie. Przykładowa scena w Luwrze, gdy Pietruszka rozmawia z przewodnikiem muzealnym: „Pragnę jedynie, aby pan wiedział, że pańska biografia Eugène’a Delacroix zawiera rażące przekłamania – oznajmiła Pietruszka, ścierając plamę z owsianki z przybrudzonej koszulki z motywem ze 101 dalmatyńczyków”. A gdy po włamaniu się z rodzeństwem do apartamentu Lily mała Pietrusia zasypia na kanapie i zostaje złapana „na gorącym uczynku” przez ekipę telewizyjną, swobodnie i przekonywająco kłamie, że ma przecież klucz (to akurat prawda) i że jest tu umówiona na randkę. Członkowie ekipy są zmieszani: „Bardzo panią przepraszamy – wydukał dźwiękowiec. – Zmylił nas pani wygląd, bo w tej fryzurze i ubraniu przypomina pani czteroletnie dziecko... – Jak pan śmie? – oburzyła się Pietruszka. – Ta podniszczona bluzeczka została nabyta za sumę sześciuset dolarów w jednym z najdroższych butików na Dolnym Manhattanie!”. Błyskotliwa, przezabawna postać, która – w niniejszej odsłonie, razem ze swą bluzeczką – jest prawdziwą wisienką na tym książkowym torcie.

Równie ważny jak humor jest aspekt dydaktyczny. Littlewood pokazuje, że w życiu najważniejsza jest rodzina oraz prawdziwi przyjaciele, na których zawsze możemy liczyć i którym sami przychodzimy z pomocą, gdy tego potrzebują. Ani sława, ani pieniądze nie dadzą ciepła, wsparcia i bezpieczeństwa gwarantowanego przez najbliższych. Poza tym... dobro zawsze zwycięża! Trzeba tylko bardzo chcieć i można osiągnąć wszystko! Cuda też się zdarzają! Nie tylko w fantastycznych powieściach, lecz na co dzień, w życiu każdego z nas. Trzeba tylko nauczyć się je dostrzegać, doceniać. Te wszystkie mądrości autorka serwuje czytelnikom w sposób nad wyraz subtelny, nienachalny. Nie próbuje nikogo pouczać, nie prawi morałów. Losy jej bohaterów mówią same za siebie. A jeśli już jesteśmy przy dydaktyce… Dzięki „Szczypcie magii” poznacie odrobinę historii (np. przy okazji spotkania z duchem Oursonem czy królowej Marii Antoniny) i nauczycie się kilku obcojęzycznych słówek – zarówno francuskich, jak na pobyt w Paryżu przystało, jak i hiszpańskich, które od czasu do czasu wplata w swe wypowiedzi Tymianek, by zaimponować dziewczynom. Tłumaczenia obcych zwrotów, w tekście wyróżnionych kursywą, podane są w przypisach na dole strony.

Okładka książki jest miękka, ze skrzydełkami, przyjemna w dotyku („gumowana”), z wybiórczym lakierem na „ciasteczkowym półksiężycu”. Kremowy papier, duża czytelna czcionka oraz krótkie rozdziały znacznie uprzyjemniają i przyspieszają czytanie. Gdzieniegdzie pojawiają się delikatne ozdobniki, najczęściej w formie muffinek i ciasteczek. W „Szczypcie magii”, podobnie jak w pierwszej części trylogii, autorka zamieściła kilka nietypowych przepisów, np. na najsłodsze ciasteczka, które usuwają zgorzknienie u ludzi, podwójnie pomarańczowe markizy – najsłodsze i najkwaśniejsze zarazem albo szalone rogaliki francuskie, napełniające jasnością umysły obłąkanych. Przepisów nie da się wykorzystać w domu, chyba że dysponujecie potrzebnymi do nich dziwnymi składnikami i wiecie czym jest skala liczby płomieni oraz czasu trwania pieśni. Ale jedną recepturę można wypróbować – na polentę obfitości z miodem i rozmarynem, pomysłu meksykańskiego praprapradziadka. Baltazar przygotowuje ją dla przybyłych do jego cukierni Szczęsnych, podając proporcje i sposób przyrządzenia. Co prawda oryginalny przepis wymaga dodania beknięcia wzdętej ropuchy, ale zamiennie można zastosować łzy osoby o czystym sercu. Ostatecznie można pozostać przy samej wodzie, kaszce kukurydzianej, miodzie oraz świeżym rozmarynie i też będzie pysznie!

Cykl o magicznej cukierni to jedna z najbardziej apetycznych dziecięco-młodzieżowych historii, jakie dotąd czytałam. Zaczynając drugi tom, zastanawiałam się, jak długo trzeba będzie czekać na następny... W „Szczypcie magii” jest wszystko, co w dobrej powieści dla młodych czytelników być powinno: przygoda, tajemnica, rywalizacja, walka dobra ze złem i chwile grozy, delikatnie podane. Zetknięcie świata realnego z nadprzyrodzonym i niezwykli, wielobarwni bohaterowie. Do tego duża szczypta dobrego humoru, czarodziejskie składniki i przepyszne, magiczne wypieki. Wymieszać, ubić, podsypać mąką, zagnieść, rozwałkować, wyłożyć na blachę i... mamy bestseller! Na samą myśl o kolejnej porcji aż ślinka cieknie!


Kathryn Littlewood, ,,Szczypta magii. Magiczna cukiernia” (oryg. A Dash of Magic. A Bliss Novel), Egmont 2013, seria Magiczna cukiernia, 320 s., cena 24,99 zł.